W połowie czerwca w Radiu Zet Rafał Trzaskowski zapowiadał, że oprócz tego, iż Unia dokonała cięć budżetowych, pieniądze, które mogłaby dostać Polska, "prawdopodobnie będą mrożone". Na pytanie, co zrobi, by do tego nie doszło, stwierdził: - Ja mówię jasno: „Panowie, wycofajcie się z najbardziej rażących przykładów łamania praworządności, to te pieniądze nie będą mrożone”.
Przeczytaj: Trzaskowski: Nasza wygrana "odmrozi" pieniądze z UE
- Na szczęście dzięki naszym staraniom te pieniądze nie przepadają, tylko te pieniądze będą mrożone, w związku z tym, jak my wygramy kolejne wybory, to te pieniądze zostaną odmrożone i Warszawa skorzysta wtedy z olbrzymich pieniędzy na inwestycje - przekonywał Trzaskowski.
W identycznym tonie wypowiedział się w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Grzegorz Schetyna, przewodniczący PO. - Pieniądze dla Polski, które będą w budżecie (2021–2027) ostatecznie zapisane, wszystko na to wskazuje, zostaną zamrożone, ze względu na łamanie praworządności. Po 2019 roku, i po wyborach parlamentarnych, wrócimy do tego i odmrozimy unijne środki dla Polski - mówił lider Platformy.
Sprawdź: Schetyna o sporze PiS-KE: To może być początek końca UE