Coraz mniej składek z ubezpieczeń na życie wpływa na konta ubezpieczycieli. Zebrali z nich w 2016 roku 23,8 mld zł, co oznacza spadek aż o 13,3 proc. Spadła też – do 8,3 mld zł – wartość wypłaconych świadczeń, choć tu spadek jest mniejszy: 5,6 proc. Najbardziej, bo o 55 proc., do 743 mln zł, zmalał przypis składki w Warcie. Spadek o 45 proc. odnotowała Ergo Hestia, a o 42 proc. Aegon. Największy przypis składki odnotowało PZU Życie, które zebrało 8,03 mld zł (dynamika rok do roku 100 proc.). Za nim uplasowała się Aviva (1,93 mld zł, 87 proc.), grupa Talanx (1,92 mld zł, 73 proc.) i grupa VIG (1,53 mld zł, 100 proc.).
Nie uratowało to jednak branży przed ogólnym spadkiem składek, który jest konsekwencją nieprawidłowości przy sprzedaży polis inwestycyjnych, zwanych polisolokatami (polisy z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym, UFK). Obciążone były gigantycznymi opłatami w razie zerwania umowy i sprzedawane z naruszeniem zasad uczciwości, często osobom, które ich nie potrzebowały.
– Na rynku życiowym wciąż mamy do czynienia ze spadkiem składki z ubezpieczeń o charakterze inwestycyjnym – przyznaje Jan Grzegorz Prądzyński, prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń.
Przyczyną jest to, że z jednej strony ubezpieczyciele musieli się dopasować do zmian przepisów, które weszły w życie z początkiem 2016 r., i porozumieć się z UOKiK, zobowiązując do zwracania klientom części opłat likwidacyjnych. Z drugiej strony spada liczba chętnych do kupowania skomplikowanych i mających kiepską reputację polis z UFK. – Nowe regulacje prawne doprowadziły do bardziej świadomego wyboru usługi przez klienta – dodaje Prądzyński.
Pora na proste polisy
Towarzystwa próbują przełamać impas. Coraz częściej stawiają na sprzedaż prostych i zrozumiałych polis ochronnych, w których klient wie, co kupuje i co w zamian uzyska.