Innej narciarce, która doznała urazu kolana na stoku we Francji, ubezpieczyciel opłacił wizytę w ambulatorium – prawie 3 tys. zł. Do tego doszedł koszt aparatu ortopedycznego (445 zł) i transport ambulansem do kraju na dalsze leczenie 11,5 tys. zł). To typowe przykłady nieszczęśliwych wypadków na stoku. Pokazują, że zakup odpowiedniego ubezpieczenia jest konieczny.
Polisy narciarskie coraz częściej zapewniają nie tylko zwrot kosztów leczenia, transport poszkodowanego ze stoku czy NNW, ale też różne inne świadczenia. Towarzystwo może zwrócić część kosztów wypożyczenia nart czy zakupu karnetu na wyciąg, jeśli klient z powodu wypadku nie mógł z tego korzystać.
– Niektórzy ubezpieczyciele rozszerzają zakres polisy i finansują leczenie również po powrocie do Polski, np. badania oraz rehabilitację. Zmieniły się też kanały komunikacji. Operatorzy assistance stwarzają możliwość przeprowadzenia wideokonferencji z lekarzem – mówi Piotr Ruszowski, dyrektor sprzedaży i marketingu w Mondial Assistance.
U niektórych ubezpieczycieli jazda po grzańcu nie wiąże się już z odmową wypłaty odszkodowania. Na przykład Warta rozszerzyła ochronę o zdarzenia, do których doszło pod wpływem alkoholu. Poszkodowany może wtedy liczyć na pokrycie kosztów leczenia, NNW i assistance. Klauzulę alkoholową mają także Proama i Generali.
Wysokie koszty wypadków
Przy zakupie polisy w pierwszej kolejności trzeba sprawdzić, czy ochrona obejmuje uprawianie narciarstwa i snowboard, a jeśli nie obejmuje – należy wykupić rozszerzenie ochrony.