Kondycja polskiej branży transportowej słabnie. Badania Instytutu Keralla Research, przeprowadzone w kwietniu i maju badania wśród przedstawicieli firm transportowych, pokazują, że poziom frachtów spada, a zarazem rośnie liczba upadłości.
W pierwszym kwartale blisko 40 proc. przedsiębiorców działających w sektorze transportowym informowało o spadku zleceń. Główną przyczyną ma być rosnąca konkurencja wewnętrzna, a także spadek marż i rosnące koszty pracownicze. Ponadto firmy transportowe obsługujące branżę budowlaną oraz inwestycje w infrastrukturze drogowej boleśnie odczuły spadek popytu na ich usługi w rezultacie wstrzymania w pierwszym kwartale większości zaplanowanych inwestycji drogowych i samorządowych finansowanych z dotacji UE.
Jak informuje zajmująca się ubezpieczaniem należności firma Euler Hermes, liczba upadłości w sektorze transportu zwiększyła się tylko w ciągu trzech pierwszych miesięcy tego roku o 29 proc. w porównaniu z tym samym okresem w roku ubiegłym. Także po pierwszym kwartale dynamika przyrostu liczby niewypłacalnych firm transportowych ma być podobna.
Jak informuje Keralla Research, opracowany przez ten instytut wskaźnik kondycji sektora FIT wynosi obecnie 47 proc., co oznacza, że jest poniżej granicznego progu. FIT, oparty m.in. na planowanych inwestycjach, zadłużeniu i zatorach płatniczych, może przybierać wartości od 0 do 100: gdy spada poniżej 50, kondycja branży słabnie, a sektory, które z nią współpracują, muszą liczyć się z większym ryzykiem.
Jak twierdzą przedstawiciele firm transportowych, w najbliższej przyszłości o kondycji sektora będą decydować zmiany przepisów obowiązujących transportowców w krajach UE. Podstawowym problemem będą płace minimalne, wprowadzane w poszczególnych krajach. Dla polskich firm będzie to oznaczać znaczący wzrost kosztów, co znacznie osłabi ich konkurencyjność.