Między przewoźnikami osób trwa ostry wyścig o pasażerów. Teraz do ofensywy przechodzi mytaxi. Związana z koncernem Daimler aplikacja, pośrednicząca między pasażerami a kierowcami taksówek, rusza z usługami w Poznaniu. To już piąta, po Warszawie, Krakowie, Trójmieście i konurbacji śląskiej, aglomeracja w naszym kraju, w której można zamówić i zapłacić mobilnie za taksówkę, korzystając z aplikacji tej firmy. Ale nie ostatnia. Kolejna lokalizacja na mapie mytaxi to Łódź, gdzie usługa ruszy w czerwcu. Co ważne, mytaxi nie zamierza rywalizować z licencjonowanymi taksówkarzami, lecz z nimi współpracować. Usługi w Poznaniu i Łodzi będą bowiem rozwijane przy wykorzystaniu działających już tam korporacji – Poznańskiego Stowarzyszenia Taksówkarzy (PST) i łódzkiego Green Cab Taxi.
Zyskają taksówkarze
– Po raz pierwszy uruchamiamy naszą usługę we współpracy z lokalną korporacją. Nasze kompetencje uzupełniają się w różnych obszarach. PST ma dobrze rozwiniętą centralę taxi i zna lokalny rynek, a my jesteśmy liderem w segmencie aplikacji i marką rozpoznawalną w Europie – mówi nam Krzysztof Urban, dyrektor zarządzający mytaxi w Polsce.
To rewolucyjna zmiana, bo dotąd korporacje nie chciały z operatorami aplikacji taxi współpracować. – Traktowały nas jako konkurencję, a czasami jako podmiot niewart uwagi. Nie wierzyły, że ten biznes można prowadzić w inny sposób – przez aplikację. Ale wreszcie zostaliśmy docenieni i klasyczne korporacje zaczęły się do nas zwracać z pytaniami o współpracę. Działamy już w taki sposób w Portugalii oraz W. Brytanii. W UE Polska jest trzecim rynkiem, na którym wdrażamy tego typu model kooperacji – wyjaśnia Krzysztof Urban.
Jacek Kalka, prezes PST, liczy na realne korzyści ze współpracy. – Nas i mytaxi różni profil działalności i kanały obsługi zleceń, a z tym wiąże się odmienny profil pasażerów oraz fakt, że szczyty zamówień w obu firmach następują w innym czasie. Dlatego możliwość przyjmowania przez kierowcę zleceń z obu źródeł pozwoli mu ograniczyć czas oczekiwania na kolejne zlecenie i zwiększyć zarobki – podkreśla prezes Kalka.