– W tej sztuce Adolf Nowaczyński sformułował tyle gorzkich treści na temat Polaków, że musiał je włożyć w usta kogoś, kto był dla naszych przodków potworem – mówi Jan Klata, reżyserujący w poznańskim Teatrze Polskim na zaproszenie dyr. Macieja Nowaka. – Eldorado indolencji to jedno z łagodniejszych jego określeń Rzeczypospolitej.
Adolf Nowaczyński, autor kąśliwych felietonów, prozy, dramatów, był barwną, ale i kontrowersyjną postacią. Współtworzył młodopolską bohemę, brał udział w zaproszeniu Stanisława Przybyszewskiego do Krakowa. Popierał Stanisława Brzozowskiego w debacie przeciwko Henrykowi Sienkiewiczowi, który kreował polskie mity. Walczył w Legionach Piłsudskiego, ale ostatecznie jako endek był wobec niego krytyczny, za co trzykrotnie został napadnięty, stracił też oko.
Przed wojną stał się entuzjastą włoskiego faszyzmu. Gorzką lekcję niemieckiego odebrał w okupowanej Warszawie, umierając na miesiąc przed powstaniem warszawskim. Jako endek po wojnie długo nie był wystawiany.
Pruski król i polski biskup
„Wielki Fyderyk" ukazuje polski dramat z perspektywy pruskiego króla – pomysłodawcy pierwszego rozbioru, w wyniku którego przesunął swoje granice w stronę Poznania, zadławił Gdańsk i zagarnął Prusy Królewskie.
– Tekst jest inspirowany spotkaniami pruskiego monarchy z „księciem poetów" biskupem Ignacym Krasickim, który pod koniec życia Fryderyka był jednym z jego ulubionych partnerów intelektualnych – mówi Klata. – Obdarzany łaskawością pruskiego monarchy, konsekrował katolicką katedrę w Berlinie, tam też został pochowany. W rezultacie pierwszego rozbioru Polski Krasicki, wielka postać polskiego Oświecenia, biskup warmiński, autor bajek, „Monachomachii", a także hymnu „Święta miłości kochanej ojczyzny", stał się poddanym króla pruskiego.