W ciągu czterech godzin i 26 minut prezydent odpowiedział na 79 pytań z 2 580 929, które otrzymał.
„Lud wie, że żaden radny, gubernator, sędzia, pikiety, artykuły w gazetach, procesje modlitewne czy demonstracje w centrum miast w niczym nie pomogą. Jest za to ten jeden dzień w roku, gdy otwiera się „okienko szczęścia« – dla tych, którzy zdążą przesłać swoją skargę" – tłumaczył politolog Aleksandr Morozow ogromną popularność dziwnej formy obcowania prezydenta Rosji z obywatelami. „6 tysięcy wolontariuszy siedzi i sortuje pytania i prośby do prezydenta. Polityczne – od razu do śmietnika, supliki o konkretną pomoc – do teczek odpowiednim ministrom i gubernatorom" – dodał.