Szejk Nimr zginął wraz z 46 innymi oskarżonymi o terroryzm, przede wszystkim w ramach ataków przygotowywanych przez Al-Kaidę. Saudowie ostatni raz zdecydowali się na tak wielką egzekucję w 1980 r. po zajęciu przez dżihadystów Wielkiego Meczetu w Mekce. Stracono wtedy 63 osoby.
– Władze w Rijadzie oczywiście wiedziały, jak wielka będzie reakcja na tę egzekucję. Zdecydowały się na takie ryzyko, bo stawka w tej grze jest bardzo wysoka: rozpad samej Arabii Saudyjskiej. To co prawda mało prawdopodobny scenariusz, ale Bliski Wschód to region, którego specjalnością jest spełnianie się mało realnych scenariuszy – mówi „Rz" prof. Efrain Inbar, dyrektor izraelskiego Centrum Studiów Strategicznych Begina-Sadata.
Nimr od lat występował przeciwko dyskryminacji przez saudyjski reżim pięciomilionowej mniejszości szyickiej. Po wybuchu arabskiej wiosny w 2011 r. stał się bohaterem walczącej o więcej praw młodzieży w samej Arabii Saudyjskiej, a także Bahrajnie. Nimr co prawda nigdy oficjalnie nie wzywał do użycia broni, ale sugerował możliwość secesji Wschodniej Prowincji, jeśli reżim oparty na rygorystycznej, wahhabistycznej wersji sunnickiego islamu w końcu nie zezwoli na wyznawanie przez Szyitów własnych praktyk religijnych. W 2012 r. został w ramach pacyfikacji przez Saudów arabskiej wiosny aresztowany, a w październiku 2014 r. skazany na śmierć. Do ostatniej chwili spodziewano się jednak, że król Salman go ułaskawi.
– Jeśli teraz saudyjscy szyici chwycą za broń, Iran nie pozostanie bezczynny. Można spodziewać się pojawienia na terenie Wschodniej Prowincji irańskich 'zielonych ludzików, takich w rosyjskim stylu. Już teraz operują tam agenci irańscy, szczególnie na północy, na granicy z pozostającym pod wpływem Teheranu Iraku – mówi prof. Inbar.
Wschodnia Prowincja ma dla Rijadu strategiczne znaczenie, bo to właśnie tu wydobywana jest większość saudyjskiej ropy. Rozgrywka o nią byłaby zapewne decydującym etapem trwającej od dziesięcioleci rywalizacji między Iranem a Arabią Saudyjską o dominację nad Bliskim Wschodem, która jednak w ostatnim czasie bardzo się natężyła. Saudowie z coraz większym trudem próbują powstrzymać przejęcie pełnej dominacji przez Irańczyków nad kolejnymi krajami, które były tradycyjnymi sojusznikami dynastii: Irakiem, Syrią, Jemenem.
– Iran ośmieliło porozumienie, jakie udało mu się zawrzeć ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie powstrzymania programu jądrowego. Jego przesłanie jest jasne: Ameryka wycofuje się z Bliskiego Wschodu, a ryzyko, że agresywna polityka Irańczyków sprowokuje twardą reakcję Waszyngtonu, maleje. Saudyjczycy czują, że zostali przez administrację Obamy sprzedani, podobnie jak odczuwają to Egipcjanie i Izraelczycy. Niestety, od czasu do czasu Stany Zjednoczone dopuszczają się naprawdę czegoś głupiego – uważa Efraim Inbar.