O sprawie stało się głośno w 2014 roku. Wtedy to dyrekcja szpitalu w Eksjö wycofała ofertę zatrudnienia jej, gdy kobieta zadeklarowała, że - ze względu na swoje przekonania religijne - nie może uczestniczyć w aborcjach.
Kobieta uznała to za dyskryminację i ograniczenie wolności wyznania - i skierowała sprawę najpierw do szwedzkiego rzecznika ds. równości, potem do lokalnego sądu a potem do sądu pracy. Ten jednak orzekł, że władze regionu Jönköping mają prawo wymagać od położnych zatrudnionych w publicznych placówkach, by wywiązywały się ze wszystkich swoich obowiązków - w tym z udziału w aborcjach.
Sędzia nie dopatrzył się też ograniczenia wolności wyznania kobiety.
Wcześniej szwedzki rzecznik ds. równości (Disrkimineringsombudsmannen) przekonywał, że kobiecie nie odmówiono zatrudnienia ze względu na wyznawaną przez nią religię, a jedynie dlatego, że nie byłaby w stanie wywiązać się ze wszystkich obowiązków, jakie były przewidziane dla jej stanowiska. Takie samo stanowisko zajął lokalny sąd, a teraz również sąd pracy. Teraz położna zamierza skierować sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Szwedzki minister zdrowia Gabriel Wikström odmówił komentarza w tej sprawie, ale wyraził przekonanie, że szwedzka służba zdrowia powinna opierać się na wiedzy naukowej.