Od stycznia mniej pracować będzie blisko 18 proc. wszystkich polskich rezydentów, którzy stanowią główną obsadę szpitalnych dyżurów. Oprócz nich klauzulę opt-out, która od dziesięciu lat zezwala na pracę ponad limit czasowy określony w kodeksie pracy, wypowiadają lekarze specjaliści. Do solidarności z lekarzami w trakcie specjalizacji zachęca m.in. Związek Zawodowy Anestezjologów.
Na stworzonej przez Porozumienie Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL), sam związek i Naczelną Izbę Lekarską mapie bezpiecznych miejsc dla pacjenta znalazły się Warszawa, Gdańsk, Kraków, Łódź, ale też Tarnobrzeg, Chełm, Piotrków Trybunalski, Oława czy Dzierżoniów. „W tych miastach będziesz leczony bezpieczniej – lekarze pracują tu do 48 h/tydz." – głosi podpis pod mapą.
Oficjalnie zakończona 30 listopada akcja wypowiadania klauzul opt-out to kolejny krok po trwającej 28 dni październikowej głodówce rezydentów. Zdaniem młodych lekarzy nie przyniosła ona rezultatów – rząd nie zgodził się na zwiększenie w ciągu najbliższych trzech lat nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 proc. PKB, a podwyżki głodowych pensji przewidział tylko dla lekarzy rozpoczynających od stycznia 2018 r. tzw. specjalizacje deficytowe (m.in. psychiatria, patomorfologia).
Zdaniem ekspertów skutki wypowiedzenia klauzul opt-out mogą być katastrofalne dla szpitali – w braku chętnych do dyżurów dyrektorzy będą musieli zatrudnić lekarzy z zewnątrz, najpewniej za stawki dużo wyższe niż te, które płacili pracownikom. Może się więc okazać, że na przełomie roku brak personelu sparaliżuje pracę wielu placówek.
Dlatego, jak pisaliśmy w „Rzeczpospolitej", wypowiadających klauzulę rezydentów i specjalistów spotykały nieprzyjemności ze strony władz szpitali. Niektórym grożono niewysłaniem na staż cząstkowy potrzebny do ukończenia specjalizacji. Innych – nieudzieleniem urlopu. Jeszcze innych w błąd wprowadzali pracownicy działu kadr, twierdząc, że wypowiedzenie klauzuli jest nieważne bez pieczątki i podpisu ordynatora oddziału.