Rz: Od kilku dni trwa spór pomiędzy KRS a MS. Kto ma w nim rację?
Małgorzata Manowska: Sąd Najwyższy oceni, kto ma rację w tym sporze. Moim zdaniem KRS jest w błędzie. Opinię taką wyrażają także sędziowie i prawnicy, z którymi rozmawiam. Z wielu stron płyną do nas słowa wsparcia. Nie rozumiem, jak można było postąpić tak niefrasobliwie, gdy chodziło o życie 265 osób? Gdy wezmę pod uwagę liczbę kandydatów i czas, jaki potrzebowała KRS na procedowanie nad nimi, to wychodzi mi, że każdemu z kandydatów poświęcono mniej niż minutę. Decyzja KRS jest szkodliwa również dla wymiaru sprawiedliwości. Każdy z asesorów mógłby załatwić rocznie około 1 000 spraw różnych kategorii. Proszę przemnożyć to przez liczbę asesorów, co do których KRS zgłosiła sprzeciw.
Wspiera ich pani?
Jak najbardziej, bo to są wychowankowie Krajowej Szkoły, wspaniali, odważni i samodzielnie myślący ludzie. Jestem z nimi związana i zależy mi na ich losie. W piątek spotkałam się z przedstawicielami asesorów i zapewniłam o wsparciu ze strony Krajowej Szkoły. Dotyczy to nie tylko naszych absolwentów, ale wszystkich asesorów. Na pewno pomożemy im w przygotowaniu argumentacji prawnej przy odwołaniu do Sądu Najwyższego. Stanowczo też protestuję, gdy rzecznik KRS mówi o nich jako o „ludziach ministra". To niegodziwe. Absolwenci KSSiP całe lata poświęcili na naukę i zdobywanie praktyki, by służyć społeczeństwu, a nie ministrowi. To są ludzie, którzy do Krajowej Szkoły dostali się i ją ukończyli w większości w latach 2010 – 2015, natomiast powołania asesorskie otrzymali w 2017 r. To któremu ministrowi „służą"? Takie krzywdzące opinie obrażają również sędziów, którzy kształcą naszych aplikantów, którzy ich egzaminują. Warto przypomnieć, że minister sprawiedliwości mianuje asesorów sądowych na podstawie listy klasyfikacyjnej. O miejscu na niej decydują wyniki z egzaminu sędziowskiego. Minister nie ma możliwości odmówić powołania na stanowisko asesora, nie ma też wpływu na to, w jakim sądzie będzie on orzekał. Co więcej, asesor, po jego powołaniu, może zostać usunięty z urzędu nie przez ministra, ale na skutek prawomocnego orzeczenia sądu dyscyplinarnego. O możliwości pełnienia obowiązków sędziego przez asesora decyduje KRS, która w odniesieniu do określonej kandydatury może zgłosić swój sprzeciw. Przecież sędziowie, którzy wchodzą w skład KRS, też kiedyś byli asesorami i nie składali bynajmniej ślubowania przed prezydentem i nie miało to wpływu na ich niezawisłość. Jak słusznie ktoś powiedział – niezawisłość to stan ducha. Ja, sędzia z 23-letnim stażem, tracę ostatnio wiarę, że potrafimy być niezawiśli od własnych przekonań. Mechanizmy zewnętrzne nie zabezpieczą przed brakiem wewnętrznego obiektywizmu. W Austrii sędziów powołuje minister sprawiedliwości. W Hiszpanii sędziowie są desygnowani przez radę sądowniczą, która z kolei jest wybierana przez parlament. Czy zatem są to sędziowie zawiśli od władzy wykonawczej bądź ustawodawczej?
Decyzja KRS krzywdzi asesorów?