Krool tłumaczył, że z okresu dzieciństwa mamy wyobrażenia o życiu dorosłym takie, że będę robił to, co lubię, wtedy będę szczęśliwy. - Jak mnie zmuszają, żebym się uczył to mi nie jest dobrze, bo wolę chodzić po łące – mówił. - Pojawia się w nas coś na kształt urojenia, albo mitu, który współcześnie mamy, że jak będziesz robił to, co lubisz to ci się uda. Kłopot polega na tym, że robimy to, co robimy bo się na tym znamy. Niezależnie od tego czy mam dobry humor itp. potrafię to zrobić. Sęk w tym, że za mało rozmawiamy o kompetencjach, a za dużo o marzeniach, kwestiach związanych z „lubię, nie lubię”. A trzeba po prostu zrobić robotę. Liczą się umiejętności – dodał ekspert.
Gość zaznaczył, że od 5 tys. lat sprawa jest jasna czego powinno się uczyć w szkołach. - Na wylocie edukacji ktoś ma być samodzielny i szczęśliwy – wyjaśnił. - Grupa umiejętności związanych z byciem szczęśliwym, nie polega na tym, że uczę się tylko debaty oksfordzkiej, tańczenia w parach, albo występowania publicznego. Potrzebuję jeszcze nauczyć się przeżyć to wszystko. Mogę wziąć udział w rozmowie i nie muszę być ani jej wygranym, ani przegranym – dodał.
Podkreślił, że problem z edukacją jest taki, że kształcimy zbyt dużo indywidualistów. - Indywidualista potrafi być na wylocie samodzielny, tylko jak się popatrzy na ich kariery, to widać mnóstwo indywidualistów na wysokich stanowiskach z mnóstwem pieniędzy, którzy nie są szczęśliwi – mówił Krool.
Według gościa rolą edukacji jest pokazać i w odpowiedni sposób zaprząc do roboty.