W dyskusji o zmianie ustawy o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury głos na łamach „Rzeczpospolitej" (z 19 czerwca) zabrał sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie Marek Celej. Jego zdaniem „szkolenie centralne nie zdało egzaminu", a rozwiązanie, w którym podstawową drogą dojścia do zawodu sędziego będzie aplikacja prowadzona przez Krajową Szkołę, jest „wielce niesprawiedliwe" i ogranicza dostęp do tego zawodu „wybitnym adwokatom, radcom, prawnikom".
Wzory były jak najlepsze
Z obiema tezami nie sposób się zgodzić, albowiem przeczą im podstawowe fakty. Dotychczas zaledwie 30 sędziów w naszym kraju na ogólną liczbę ponad 10 tys. to absolwenci Krajowej Szkoły. Orzekają zaledwie od kilku miesięcy, a co za tym idzie, oczywiste jest, że nie da się obiektywnie ocenić poziomu pełnionej przez nich służby sędziowskiej, jakości i trafności wydawanych decyzji procesowych. Stwierdzenie, że centralne szkolenie nie zdało egzaminu, brzmi zatem jak opinia z gatunku: „Nie wiem, jak pan pracuje, ale wiem, że pracuje pan źle". Warto natomiast przypomnieć, że powołanie centralnej instytucji przygotowującej przyszłych sędziów i prokuratorów poprzedziła głęboka krytyka wad poprzedniego, zdecentralizowanego modelu. Twórcy Krajowej Szkoły oparli się na sprawdzonych i najlepszych wzorach europejskich, przede wszystkim na rozwiązaniach francuskich i hiszpańskich, w których to krajach, zresztą jak w większości państw europejskich, szkolenie aplikantów ma właśnie charakter centralny. Niekwestionowanym atutem centralnego szkolenia jest gwarancja przejrzystego i obiektywnego konkursu na aplikację. Takie rozwiązanie daje równe szanse wszystkim absolwentom prawa.
Żadnych testów
Niezaprzeczalną wartością centralnego systemu jest również jednolity, wysoki poziom szkolenia prowadzonego przez praktyków sędziów i prokuratorów różnych szczebli, w tym sędziów Sądu Najwyższego. Warto podkreślić, że szkolenie ma charakter wybitnie praktyczny, albowiem aplikanci tylko 18 proc. czasu szkoleniowego spędzają na zajęciach w Krajowej Szkole. I są to zajęcia prowadzone w formie warsztatów, symulacji rozpraw, polegają na rozwiązywaniu kazusów i pisaniu projektów pism procesowych na podstawie akt spraw. To nie są zajęcia teoretyczne, jak w poprzednim modelu prowadzone ex cathedra, na wzór zajęć na wydziałach prawa.
Z kolei przez ponad 80 proc. czasu aplikanci odbywają praktyki w sądach i prokuraturach w różnych wydziałach, pod okiem swoich patronów.
Zdobywana wiedza i umiejętności praktyczne weryfikowane są na bieżąco w formie sprawdzianów, podczas których aplikanci przygotowują konkretne pisma procesowe. Nie rozwiązują zaś żadnych testów, jak czasem twierdzą niektórzy prawnicy. Aplikacje kończy egzamin sędziowski lub prokuratorski, zdawany przed komisją egzaminacyjną składającą się z sędziów i prokuratorów.