Panie profesorze, od kilku miesięcy minister Zbigniew Ziobro zapowiada wielką reformę wymiaru sprawiedliwości. W styczniu, przy okazji przeglądu resortu prowadzonego przez premier Beatę Szydło, zdradził nawet kilka konkretnych propozycji. Te jednak bardziej poruszyły, niż uspokoiły środowisko. Sędziowie rzeczywiście znaleźli się w trudnej sytuacji?
Prof. Adam Strzembosz, były pierwszy prezes Sądu Najwyższego: Bardzo trudnej, denerwującej, odrywającej od codziennej pracy, dezorganizującej życie, nie tylko to zawodowe. Proszę pamiętać, że sędziowie na to, co będzie, czekają od miesięcy. Miesięcy niepewności podsycanych co i rusz medialnymi doniesieniami. Nikt nie lubi dowiadywać się o tym, co go czeka, z prasy czy telewizji...
A coś rzeczywiście będzie? Na co tak naprawdę czekają sędziowie?
Zarówno ci z sądów powszechnych, jak i z Sądu Najwyższego czekają na uderzenie. A to niewątpliwie przyjdzie. Strzał przygotowawczy już padł. Nie był trudny. Wśród 16 mln spraw, które wpływają każdego roku do sądów w całym kraju, nietrudno znaleźć wyroki złe, wadliwe. A jeśli jeszcze przedstawimy je w odpowiednio prześmiewczym tonie, to sprawa skutecznego uderzenia w środowisko jest z góry udana.
Ale może rzeczywiście dzięki niektórym zmianom w organizacji pracy uda się przyspieszyć orzekanie? Nawet sami sędziowie chcą reform, nie odżegnują się od nich. Oczywiście tylko niektórych.