Politycy opozycyjni oraz część komentatorów, którzy zwalczają partię Jarosława Kaczyńskiego, od kilku tygodni przecierają oczy ze zdumienia, że mimo licznych zaklęć i przekleństw z ich strony sondaże dla PiS są wyjątkowo łaskawe. A przecież po tym, jak zostały podeptane wszystkie standardy, zduszona wolność słowa, zlikwidowany podział władzy i wprowadzony autorytaryzm, poparcie dla partii rządzącej powinno szorować po dnie.
Sęk w tym, że dopóki patrzy się na PiS przez pryzmat wartości wyznawanych przez znaczną część wielkomiejskich, liberalnych elit, do której notabene należy większość dziennikarzy, dopóty nie widać powodów, dla których niecałej połowie Polaków podoba się partia rządząca, a przynajmniej podoba się na tyle bardziej od ugrupowań opozycyjnych, że gotowa jest mówić ankieterom firm badawczych, iż odda głos na PiS. Powodów jest naprawdę sporo, lecz nie mieszczą się one w ramach światopoglądu większości krytyków PiS. A dopóki nie zrozumieją, dlaczego PiS ma tak wysokie poparcie, dopóty nie będą w stanie zaproponować Polakom przekonującej alternatywy.
Raz w górę, raz w dół
Na początku warto rzucić okiem na sondaże. Uśrednione poparcie dla PiS to około 40 proc. (w niektórych badaniach partia osiąga nawet 44 proc.). Poparcie dla Platformy to około 20 proc., a dla Nowoczesnej i Kukiz'15 po 9 proc. (dane za serwisem ewybory.eu, który opiera się na badaniach CBOS, IBRiS, Pollster, IPSOS, Kantar i Estymator). Jeśli przypomnimy sobie, że w wyborach PiS otrzymał 37,5 proc., widzimy, że poparcie dla partii rządzącej nie urosło wcale gigantycznie, lecz jest po prostu bardzo stabilne.
PiS zaliczył dwa sondażowe dołki, ale miał też dwie górki. Pierwsze tąpnięcie było jesienią ubiegłym roku, po tzw. czarnym proteście (w październiku 2016 średnie poparcie dla PiS wyniosło ok. 31 proc.). Drugi spadek odnotowano po tym, jak polski rząd sprzeciwił się przedłużeniu kadencji Donalda Tuska w fotelu szefa RE.
Z kolei pierwsze zauważalne zwiększenie poparcia dla PiS przypada na wakacje 2016 roku (36 proc. w sierpniu). To tuż po szczycie NATO, na którym Barack Obama obiecał przysłanie do Polski amerykańskich wojsk, później powołano komisję śledczą ds. wyjaśnienia afery Amber Gold, a następnie bardzo udane Światowe Dni Młodzieży. Kolejny wzrost poparcia dla PiS zaczął się wiosną, a duży skok nastąpił w czerwcu (37 proc.), by osiągnąć dzisiejsze 40 proc. Związane to było z udaną wizytą Donalda Trumpa i trzema wetami prezydenta Andrzeja Dudy.