Partyjna awantura o Krzysztofa Łapińskiego, nowego rzecznika prezydenta Andrzeja Dudy, szykowała się od dawna. Wywołał ją sam Łapiński wywiadem w „Dzienniku Gazecie Prawnej" z początku maja tego roku, który ukazał się na kilka dni przed jego nominacją do Pałacu. Łapiński powiedział o Bartłomieju Misiewiczu, kontrowersyjnym rzeczniku Antoniego Macierewicza, że to „obciach", a zmiana statutu Polskiej Grupy Zbrojeniowej, by mógł on trafić do rady nadzorczej bez wyższego wykształcenia, była „skandalem". Wywiad Łapińskiego, już wtedy dogadanego z prezydentem Dudą, był jak bomba atomowa. Po pierwsze dlatego, że PiS udało się wyciszyć aferę z Misiewiczem i nie potrzebował on paliwa do gasnącego ognia. Po drugie, zasadą w partii jest wyłączne krytykowanie opozycji, a nie własnych szeregów. Cenzura wewnętrzna jest tu traktowana bardzo poważnie.