Media szeroko komentowały najnowsze prognozy populacyjne ONZ, fatalne dla Polski. Prawdziwa katastrofa nadciąga jednak na Ukrainie, gdzie zapaść demograficzna w powiązaniu z krachem gospodarki doprowadzi do powstania na naszej południowo-wschodniej granicy geopolitycznej wyrwy, którą ktoś będzie musiał wypełnić. Rosja lub Zachód.
Rokowania Ukrainy są marne, państwo to może upaść jeszcze za tego pokolenia, z fatalnymi konsekwencjami dla bezpieczeństwa Polski. Warto mieć to na uwadze, wchodząc z nią w spory, szczególnie historyczne. Nie wadzimy się z równym partnerem, lecz z obłożnie chorym. Za 20 lat możemy nie mieć już komu dowodzić naszych racji moralnych w sprawie ludobójstwa na Wołyniu i w Galicji Wschodniej.
Za mało Polaka
Można by powiedzieć: „przyganiał kocioł garnkowi", bowiem zgodnie z przewidywaniami ONZ w ciągu 30 lat ludność Polski zmniejszy się do 32 mln ludzi, a z końcem wieku do 25 milionów. Przy poziomie dzietności niecałe 1,3 dziecka na kobietę nie jest to czcze gadanie.
Pomimo katastroficznego trendu wykazanego przez ONZ, a także przez GUS i szerzej polskich statystyków, Polska może jednak sobie poradzić, gdyż nasza gospodarka wciąż się rozwija i za kilka lat dołączymy do grona najbogatszych państw świata. Oznacza to, że będzie nas stać na programy wspierające dzietność, w tym zasiłek na każde nowe dziecko, finansowanie darmowych żłobków i przedszkoli na masową skalę. Będziemy też atrakcyjni dla wartościowych imigrantów. Rozwinięta gospodarka ma także dużo większe możliwości absorbowania technologii zwiększających wydajność pracy, choćby w zakresie robotyki czy sztucznej inteligencji.
...a Ukraińca jeszcze mniej
Bomba demograficzna nie musi wysadzić nas w powietrze, nie powinna też ograniczyć siły polskiego państwa. Ważny jest bowiem kontekst naszych problemów. W końcu żaden kraj w Europie nie osiąga poziomu zastępowalności pokoleń, czyli 2,1 dziecka na kobietę, starzeją się i wyludniają także państwa zachodnie, choć trend ten najsilniej uderza w Europę Środkową i Wschodnią. W tym Rosję, największe potencjalne zagrożenie dla naszego kraju. W kolejnych dekadach siła Rosji będzie spadała, nie rosła. Nie na tyle jednak, by nie zdołała wchłonąć politycznie lub wręcz terytorialnie Ukrainy.