To także musimy monitorować i nie lekceważę takich głosów, aczkolwiek nie wydaje mi się, by jakiekolwiek osoby o poglądach konserwatywnych chciały zagłosować na PO. To raczej osoby zbliżone do centrum. By ich nie tracić musimy stale reagować na naszą politykę i wyciągać wnioski, co przecież czynimy. Od kilku miesięcy systematycznie i w sposób zdecydowany wzrasta nasza aktywność na arenie międzynarodowej, szczególnie wytrwale dążymy do kompromisów. Przepływy elektoratu, o których Pan mówi, bynajmniej nie wskazują, że mieliby opuścić nas wyborcy konserwatywni. Przecież to nie kto inny jak Zjednoczona Prawica realizuje wyrażane przez nich od dawna postulaty. Platforma dawno przestała być dla nich atrakcyjna. Przyjęcie dwóch czy trzech sfrustrowanych polityków nie oznacza zagospodarowania ich wyborców. PO będzie w najbliższych miesiącach mocno podgryzana przez lewicę i wszystko wskazuje, że niebawem Grzegorz Schetyna będzie zmuszony wykonywać gesty pod adresem właśnie elektoratu lewicowego. Kiedy słucham jak wypowiada się Joanna Mucha, czy Agnieszka Pomaska, to nie widzę w PO miejsca dla żadnego konserwatyzmu, nawet w wersji light.
Innym problemem może być PSL. Czy wieś nie odwróci się od PiS?
Przewaga Zjednoczonej Prawicy nad PSL na wsi wciąż jest kolosalna. PSL cały czas oscyluje na granicy progu wyborczego, co nie sprzyja pozyskiwaniu elektoratu. Wybory samorządowe są dla PSL od zawsze kluczowe. To jedyna partia w Polsce, dla której istnienia ten szczebel administracji jest ważniejszy niż władza krajowa. PSL wciąż współrządzi w 15 regionach, umiejętnie wykorzystując ten potencjał do utrzymywania przy sobie włodarzy mniejszych miejscowości. Ci ostatni zaś potrafią się później odwdzięczyć własnym poparciem. Pod tym względem to niezwykle trudny przeciwnik. Jesienny rezultat ludowców najprawdopodobniej przesądzi o tym, czy ich partia znajdzie się w następnym parlamencie.
A zagrożenie z prawej flanki i odchodzenie twardych wyborców?
To są kłopoty każdej wielkiej prawicowej partii w Europie. Gdy poddamy analizie inne tego typu ugrupowania, to zauważymy, jak bardzo Jarosław Kaczyński jest w tym względzie skuteczny. Niemiecka CDU po ostatniej, fatalnej w skutkach, kadencji, zyskała alternatywę na prawej flance. W niektórych sondażach AfD prześcignęło nawet SPD i zajęło drugie miejsce. Partia gaulistowska we Francji jest w rozsypce. W Polsce zaś dla Zjednoczonej Prawicy nie ma alternatywy. Powtarzam skuteczność Jarosława Kaczyńskiego jest wyjątkowa na tle jego odpowiedników w pozostałych dużych krajach europejskich. Gdziekolwiek nie spojrzymy, tam skrajna prawica istnieje. W Polsce pozostaje niezwykle symboliczna i przede wszystkim praktycznie nie reprezentowana w Sejmie.
Co zdecyduje o sukcesie PiS w 2019?
Rozpoczynamy czwórbój wyborczy. Musimy wygrać wybory samorządowe i europejskie. Bez tych zwycięstw możemy spodziewać się trudności w utrzymaniu władzy. Jesteśmy więc obecnie mocno skoncentrowani na tych wyzwaniach.
Co konkretnie o tym rozstrzygnie? Kaczyński mówi, że PiS może przegrać sam ze sobą.
Przegramy, jeśli będziemy źle rządzić. Gdy stracimy kontakt z wyborcami. Wszystko zależy od jakości sprawowania władzy.
Co Pan przez to rozumie?
Bardzo ważne są kwestie makro: wyniki gospodarcze, starania o poprawę sytuacji międzynarodowej. Wierzę, że najbliższe tygodnie przyniosą długo oczekiwane informacje dot. pozytywnych rezultatów rozmów z Brukselą. Ale w dzisiejszym świecie medialnym niestety równie ważne jest także umiejętne reagowanie na tematy bieżące, jak choćby ten dotyczący premii.
Przegramy, jeśli będziemy źle rządzić. Gdy stracimy kontakt z wyborcami. Wszystko zależy od jakości sprawowania władzy.