Trzeba było szybko i zdecydowanie uciąć rozwijającą się narrację za granicą, także w instytucjach państwowych niektórych krajów. Dlatego w poniedziałek prezydent powiedział, że nie ma miejsca na ksenofobię, chorobliwy nacjonalizm i antysemityzm. Ale też podkreślił, że dla Polski, która straciła wskutek działań Hitlera 6 milionów obywateli, jest szczególnie krzywdzące doklejanie opinii kraju nazistów. Prezydent chciał przeciąć jednocześnie oba te problemy, dlatego nie mógł tego zrobić wcześniej. Żałuję, że wielu europosłów, także z Polski, pozostało głuchych na te słowa i wolało powtarzać oszczerstwa wobec mojego kraju.
Andrzej Duda powinien uczestniczyć w szczytach Unii w Brukseli, aby skuteczniej gwarantować utrzymanie Polski w głównym nurcie Europy?
To musiałoby oznaczać albo szerszą umowę polityczną, albo głęboką reformę ustrojową. Dlatego między innymi prezydent rozpoczął debatę konstytucyjną, która ma się zakończyć w 2018 r. Po 20 latach obowiązywania obecnej konstytucji gołym okiem widać jej mankamenty, zarówno na płaszczyźnie społeczno-gospodarczej, jak i w obszarze systemu politycznego. Trzeba zatem rozmawiać z Polakami, którzy powinni móc się w tej sprawie wypowiedzieć. Powinni oni m.in. rozstrzygnąć, czy chcą dać więcej władzy premierowi wyłanianemu przez parlament czy też prezydentowi, którego wybrali w wyborach powszechnych. Jeśli opowiedzą się za systemem prezydenckim, wówczas rząd, który jest emanacją partii politycznych, musiałby w znacznie większym stopniu współdziałać, wspomagać prezydenta w polityce zagranicznej. To wniosek z 20 lat funkcjonowania tej konstytucji, która z jednej strony nakłada na głowę państwa wielką odpowiedzialność w sprawach obrony i stosunków międzynarodowych, a z drugiej daje mu prawie wyłącznie instrumenty negatywne. Opracowując tę konstytucję, parlament gros kompetencji przyznał sobie i będącemu jego emanacją rządowi. Tymczasem Polacy kierują do prezydenta wiele oczekiwań, których – z racji unormowań konstytucyjnych – nie jest dziś w stanie spełnić. Między innymi z powodu takiego usytuowania głowy państwa Andrzej Duda postanowił rozpocząć debatę konstytucyjną.
Zmiana ordynacji wyborczej i reforma rynku mediów nie zagrażają utrzymaniu Polski w głównym nurcie Europy? Viktor Orbán też szedł tą drogą.
Musimy poczekać i zobaczyć, co zostanie położone na stole. Pod wpływem prezydenta PiS już dziś mówi, że limit dwóch kadencji będzie liczony od wyborów 2018 r. Andrzej Duda zapowiedział też, że ustawa medialna nie może wykraczać poza rozwiązania stosowane w krajach zachodnich. Chodzi o reorganizację rynku, a nie ingerencję państwa.