Komisja Europejska zagroziła we wtorek rozpoczęciem procedury o naruszenie prawa UE, jeśli Polska, Węgry i Austria do czerwca nie przystąpią do relokacji uchodźców. KE przypomniała, że te trzy kraje nie relokowały dotychczas ani jednej osoby. Stanowisko Komisji po raz kolejny wywołało w naszym kraju burzliwą dyskusję. Pani premier oświadczyła, że nie ma żadnej możliwości przyjęcia uchodźców. Wtóruje jej minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak. Twarde „nie" wypowiedział też ustami ministra Krzysztofa Szczerskiego prezydent Andrzej Duda.
Minister Błaszczak jak mantrę powtarza, że rządowi zależy na „bezpieczeństwie Polek i Polaków" i rząd PiS bezpieczeństwem nie będzie „kuglować". Zarówno szef resortu spraw wewnętrznych i administracji, jak i inni przedstawiciele partii rządzącej swoją niezgodę na przyjęcie uchodźców argumentują badaniami opinii publicznej, z których wynika, że trzy czwarte Polaków nie chce żadnych uchodźców. Rzeczywiście takie są wyniki badań. Ale ten lęk przed „obcymi" wynika w dużej mierze ze sztucznie napompowanej przez rząd PiS atmosfery strachu. Podsyca ją ciągłe opowiadanie o terrorystach islamskich, zdziczałych muzułmanach, którzy rabują i gwałcą, i którzy usiłują narzucić mieszkańcom Unii Europejskiej swoje zwyczaje oraz prawa. W przepychance dotyczącej uchodźców (bo trudno to nazwać debatą) brak jest merytorycznych argumentów, a w wielu tematach społeczeństwo wprowadzane jest po prostu w błąd. I to zarówno przez PiS, jak i Platformę Obywatelską.
Mity i kłamstwa
Jeden z oficjalnych przekazów PiS mówi, że zgoda PO z 2015 r. na relokację uchodźców nie pozwala na ich wybór. Oznacza to, że z całej rzeszy migrantów nie mamy prawa wybrać na przykład chrześcijan. Bzdura. We wrześniu 2015 r. podjęto dwie decyzje dotyczące relokacji uchodźców. Pierwszy dokument przyjęto 14 września, drugi 22 września. W obu zapisano, że państwa członkowskie „z należytym poszanowaniem zasady niedyskryminacji (...) mogą wskazać swoje preferencje dotyczące wnioskodawców". A zatem mitem jest twierdzenie, że nie wolno nam niczego sugerować.
Mitem jest także przekaz PO, że nigdy nie zgodziliśmy się na przyjęcie konkretnej liczby uchodźców. W dokumencie z 14 września faktycznie żadna cyfra nie pada, ale w kolejnym w dwóch załącznikach wyraźnie zapisano, że z Włoch powinniśmy przyjąć 1201 uchodźców, a z Grecji 3881.
Pytanie, dlaczego obie partie oszukują wyborców. Odpowiedź wydaje się prosta: skoro z sondaży wynika, że Polacy uchodźców nie chcą, to trzeba się do tego po prostu dopasować. Być może spowoduje to wzrost notowań. Takie myślenie można zaobserwować w ostatnim czasie szczególnie w Platformie, która wciąż nie może wypracować jednolitej narracji.