Z dnia na dzień przybliżamy się do kolejnego starcia wyborczego, który da odpowiedź jakie barwy przywdzieje Polska na następne lata. Czy jest jakaś nadzieja, że brunatny kolor władzy zastąpimy różnobarwną tęczą?
Jest! Ale warunek jest jeden – trzeba wyjść z zaklętego kręgu dogmatów, prawd nienaruszalnych, które dominują w polskim życiu publicznym. Narzuciła nam je Solidarność i partie, które z niej wyszły, PiS i PO. Owszem, kiedyś brzmiały one świeżo, przekonująco, ale dziś Polskę kneblują. Czas więc zamieść tę całą Solidarność na śmietnik historii.
Wieczni konspiratorzy
Pierwszy dogmat, nie najważniejszy, ale najbardziej rzucający się w oczy, dotyczy Polski Ludowej, którą postsolidarność traktuje jako czarną plamę w historii Polski. Rozumiem, że jest on wypadkową przeżyć działaczy Solidarności, z konspiracji, z czasów walki. To nic zaskakującego, podobny stosunek, biało-czarny, tym razem do II RP, mieli dawni działacze KPP, którzy siedzieli w sanacyjnych więzieniach. Dla nich tamta Polska oznaczała prześladowania, aresztowania. Podobnie jest z dzisiejszymi konspiratorami, tymi prawdziwymi i tymi, którzy urodzili się nawet i po roku 1989, ale czują potrzebę zwycięskiej bitwy. Choćby z nieboszczykiem. Więc mamy permanentną wojnę z PRL. W Sejmie posłowie PiS i PO stają naprzeciw, wskazują na siebie palcami, i jedni, i drudzy krzyczą „precz z komuną!". Choć tej komuny nie ma już od 28 lat. Ale oni z nią będą walczyć, póki się będą ruszać.
Takie krzyki czynią politykę zajęciem jałowym. Konspirator ma proste zadanie – walczyć z władzą, żeby ją obalić. Inne sprawy go nie interesują. Obserwując polityków PO i PiS widać, że z tego okresu nie wyrośli, że to jest kultura ich korporacji. Wziąć władzę, wyrzucić nie swoich, i rządzić. Po co? Jak? Za pomocą jakich procedur? To abrakadabra.
Partie postsolidarnościowe wniosły do życia publicznego swoje obsesje. M.in. to co konspiratora najbardziej obchodzi – czy ktoś donosi, ile tajna policja wie. Ta obsesja doprowadziła do tego, że solidarnościowcy wspólnie powołali do życia Instytut Pamięci Narodowej, który przechowuje teczki tajnych służb i na ich podstawie daje ludziom świadectwo moralności. No i pisze historię Polski.