Ostatnie tygodnie pokazują, że busola zagranicznej polityki III RP niebezpiecznie wiruje pod wpływem zmiennych natężeń pól z zewnątrz i politycy sami zapędzili się w kozi róg. Miarą bezradności jest to, że gdy UE (bezpłciowo...) rozmyśla o utworzeniu sił poza NATO, Wielce Czcigodny Jarosław Kaczyński jednego dnia chce chronić Polskę pod atomowym parasolem USA, a następnego żąda wzmocnienia UE i przerobienia jej na mocarstwo atomowe! Po czym rozmawia z p. Anielą Merkel i oboje zgodnie mówią o rewizji Traktatu Lizbońskiego (który obydwaj bracia Kaczyńscy zachwalali w 2009 roku jako znakomity) – tylko p. Merkel chce z państwa federacyjnego zrobić państwo jednolite, a prezes PiS rozbić Unię na federację niepodległych państw!
O krok do wojny
W tym celu wystarczyło nie podpisać Traktatu Lizbońskiego; wtedy nadal istniałaby federacja państw pod nazwą Wspólnota Europejska. Cóż: mleko się już rozlało – trzeba myśleć o przyszłości.
Zacznijmy od ram międzynarodowych. Zasadnicza zmiana sytuacji polega na tym, że p. Barak Hussein Obama atakował słownie Chiny i Rosję, a p. Hilaria Clintonowa robiła wrażenie zdecydowanej, by wypowiedzieć tym państwom (i Iranowi na dodatek) wojnę, mając tu moralne i finansowe poparcie Unii Europejskiej. Wojna dwóch socjalistycznych mocarstw przeciwko znienawidzonym przez lewicę prawicowym reżymom w Moskwie, Pekinie i Teheranie - wisiała w powietrzu. W wielu miastach rosyjskich wzywano ludność do gromadzenia zapasów – podobnie zresztą (o czym już mało kto pamięta!) uczyniły władze RFN.
Groźba amerykańska oczywiście skłaniała te państwa do sojuszu. Chiny i Rosja mają sprzeczne interesy i ich stosunki nawet wtedy nacechowane były dużą wzajemną nieufnością, co mogę zaświadczyć, bo rozmawiałem i w Moskwie, i w Pekinie - co prawda z politykami drugiego rzędu, ale postawy były bardzo wyraźne.
Po zwycięstwie p. Trumpa w Moskwie strzeliły korki szampanów. JE Donald Trump postępuje bowiem znacznie rozsądniej. W myśl zasady: „Wroga należy dzielić – a nie łączyć!". Ostrym atakom na Chiny towarzyszą przyjazne gesty w stosunku do Rosji. Co powoduje dezorientację w całej Unii Europejskiej. W dodatku jeden z potężnych krajów UE ogłosił niepodległość, stał się sojusznikiem Stanów i nawet grozi utworzeniem na Wyspach raju podatkowego! Co na , nieustannie podnoszących podatki eurosocjalistów działa jak płachta na byka. Tyle, że nie mają rogów.