Ustawa o IPN wywołała wielki kryzys wizerunkowy Polski, który być może pogłębił zagrożenie związane z przypisywaniem polskiemu państwu i Polakom jako narodowi winy za zagładę Żydów. Niektórzy na świecie zapomnieli, albo nie wiedzieli, że sprawcami Holokaustu na terenie Polski były hitlerowskie Niemcy. Takie są fakty: uznali to też oficjalnie przedstawiciele Republiki Federalnej. Tego obrazu nie zmienia wiedza o udokumentowanych jednostkowych (a czasem i niejednostkowych) przypadkach współpracy w tym zbrodniczym dziele, pod wpływem różnych motywacji, przedstawicieli innych narodów, niestety także Polaków, w tym polskich Żydów.
Z pewnością ustawa o IPN mogłaby być napisana inaczej, bardziej precyzyjnie, tak by nie wywoływać niepotrzebnej dyskusji, czy ocaleni z Zagłady mogą mówić swobodnie o swoich indywidualnych przeżyciach w czasie wojny, czy nie. To oczywiste, że mogą.
Ale nie o ustawę tu chodzi. Mleko się rozlało. Teraz trzeba działać zdecydowanie. Kryzys wizerunkowy jest także szansą. Może przynieść długofalowo pozytywne skutki. Najważniejsza jest reakcja. Możliwe jest zaostrzenie kryzysu, możliwe są wielkie zyski wizerunkowe.
Kto pisze historię
Oczy całego świata są zwrócone na Polskę, a temat zbrodniczych działań hitlerowskich Niemiec wywołuje zainteresowanie. Zarazem dziś status ofiary popłaca, przynosi wizerunkowe korzyści, można go zdyskontować na wiele sposobów. Robią to mniejszości seksualne i inne realnie lub rzekomo wykluczone i prześladowane grupy. Możemy uczyć się działań wizerunkowych od naszych przyjaciół Żydów. Państwo Izrael od swojego powstania skutecznie wykorzystuje politykę historyczną do realizacji bieżących celów taktycznych i strategicznych.
Jedne narody piszą same swoją historię, inne godzą się, by pisali ją im inni. Nasze dzieje pozwalają zbudować narrację, której tematem jest walka o przetrwanie polskiego państwa i Polaków jako narodu. Taka opowieść ma wiele rozdziałów, od walki z Krzyżakami, przez rozbiory, zabory, po lata II wojny światowej i okres powojenny.