Armia Czerwona do Czerwonego Boru

Potrzebujemy miejsca, w którym zdemontowane monumenty zostaną złożone, wyeksponowane i opisane. Wyeksponowane jednak nie jako pomniki, lecz eksponaty muzealne – pisze historyk.

Publikacja: 18.01.2016 20:00

Armia Czerwona do Czerwonego Boru

Foto: Robert Gardziński/ Fotorzepa

Kilkanaście miesięcy temu, po wielu latach przerwy, do dyskursu wróciła kwestia usunięcia z przestrzeni publicznej pomników upamiętniających ustrój totalitarny. Niewątpliwie duża w tym zasługa społecznych inicjatyw lokalnych. Dzięki nim, a także przy współpracy instytucji państwowych (w tym IPN), udało się usunąć z ulic i parków kilka monumentów.

Szczególnie ważna była decyzja samorządowych władz Pieniężna, a przede wszystkim jego burmistrza Kazimierza Kiejdo, która doprowadziła do demontażu pomnika Iwana Czerniachowskiego. Niewątpliwie był to impuls, który pozwolił nagłośnić wiele podobnych problemów w Polsce. Wciąż pojawiają się bowiem inicjatywy, które mają na celu demontaż pomników upamiętniających Armię Czerwoną oraz działaczy i dygnitarzy komunistycznych. W ostatnim czasie „Rzeczpospolita" donosiła, że policzone są już dni medalionu przedstawiającego Stalina, który straszy w lubuskiej Cybince.

Pozostało 86% artykułu

BLACK WEEKS -75%

Czytaj dalej RP.PL. Nie przegap oferty roku!
Ciesz się dostępem do treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce. Rzetelne informacje, pogłębione analizy, komentarze i opinie. Treści, które inspirują do myślenia. Oglądaj, czytaj, słuchaj.
Opinie polityczno - społeczne
Janusz Reiter: Putin zmienił sposób postępowania z Niemcami. Mają się bać Rosji
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Trzeba było uważać, czyli PKW odrzuca sprawozdanie PiS
Opinie polityczno - społeczne
Kozubal: 1000 dni wojny i nasza wola wsparcia
Opinie polityczno - społeczne
Apel do Niemców: Musicie się pożegnać z życiem w kłamstwie
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie polityczno - społeczne
Joanna Ćwiek-Świdecka: Po nominacji Roberta F. Kennedy’ego antyszczepionkowcy uwierzyli w swoją siłę