Minister Antoni Macierewicz już w końcu minionego roku krzepił deklaracjami, że w 2017 r. zapadną rozstrzygające decyzje w sprawie rakietowej tarczy powietrznej średniego zasięgu „Wisła" – najdroższego polskiego programu obronnego wycenianego na 30–50 mld zł.
Choć nakłady na bezpieczeństwo rosną, to nie wydajemy tych pieniędzy
To jednak raczej nierealne. Stan negocjacji z dostawcą systemu Patriot, rządem USA, spowolniony przez polityczną zmianę warty w Waszyngtonie, nie napawa optymizmem.
– Resort Macierewicza bardzo długo zwlekał z wysłaniem do Ameryki zapytania ofertowego w sprawie „Patriotów", choć grunt był przygotowany jeszcze przez ekipę Tomasza Siemoniaka – przypomina Czesław Mroczek, poseł PO, były wiceminister obrony ds. zakupów w rządzie Ewy Kopacz. Uzgodnienia z Waszyngtonem w sprawie zakupu amerykańskiej broni przeciwrakietowej ugrzęzły na negocjacjach.
Antoni Macierewicz obiecuje też rychłe wskazanie realizatora programu „Orka", czyli dostawcy okrętów podwodnych za ok. 10 mld zł, uzbrojonych w dalekosiężne pociski manewrujące. Tyle że program już ma 1,5-roczny poślizg, a na przełomie roku upadła koncepcja kupowania podwodnego oręża razem z Norwegami.