Najpierw partię sprzętu, który umożliwia prowadzenie walki w nocy a potem także technologie będzie dostarczać ukraińskiej armii warszawskie Przemysłowe Centrum Optyki - firma z Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Spółka PCO przez dwa lata testowała swoje celowniki i wojskową optykę na ukraińskich poligonach, aby uzyskać odpowiednie certyfikaty. - Teraz chcemy rozszerzyć biznes - w planach jest powstanie na Ukrainie autoryzowanego przez PGZ centrum modernizacyjnego wojskowej optoelektroniki - mówił w poniedziałek podczas podpisania umowy Paweł Glica, wiceprezes ds. handlowych PCO.
Z kontraktu, który zwiększy wartość bojową pancernych pojazdów cieszył się Sergia Sliusarenko dyrektor generalny Ukrinmasz - spółki z państwowej grupy Ukroboronoprom.
Obecny na uroczystości wiceminister obrony narodowej ds. modernizacji armii Bartosz Kownacki podkreślał, że PGZ dostarczy Ukraińcom sprzęt zwiększający wartość operacyjną wozów bojowych i to w sytuacji, gdy polskie rozwiązania są natychmiast i bezpośrednio weryfikowane w warunkach realnego konfliktu. Wiceminister podkreślał, że w zbrojeniowym biznesie z bliskim sąsiadem i strategicznym parterem liczy na równowagę i wzajemność tak by wymierne korzyści osiągała zarówno Polska Grupa Zbrojeniowa i jej ukraińscy przemysłowi partnerzy.
Potrzebny plan
Prezes skupiającej zbrojeniówkę Polskiej Izby Producentów na rzecz Obronności Kraju Sławomir Kułakowski, który od lat przeciera szlaki polskim firmom na Ukrainę i doskonale zna rynek twierdzi, że w Kijowie, wbrew stereotypowym sądom, trudno o sukces w zbrojeniowych interesach: W tej branży zdobywanie zaufania trwa latami – mówi. PCO ciężko pracowało na kontrakt, mimo, że ten elektrooptyczny lider PGZ był juz wcześniej dobrze znany w Kijowie (już od kilku lat sprzedaje ukraińskiemu lotnictwu gogle noktowizyjne umożliwiające nocne loty pilotom śmigłowców).
- Bez uzyskania wojskowych dopuszczeń i certyfikatów nie da się sprzedać uzbrojenia, trzeba się też pogodzić, że w Kijowie priorytet mają najpilniejsze, bieżące zakupy zwłaszcza amunicji i generalnie na wszystko brakuje pieniędzy. Planowanie długofalowej modernizacji technicznej, to też dopiero raczej teoretyczna koncepcja - ostrzega prezes Kułakowski.