Ostatecznych dowodów na to, że wizyta Donalda Trumpa 6 lipca zachęciła Jarosława Kaczyńskiego do podjęcia radykalnej reformy sądownictwa, nie ma, ale wskazuje na to wiele. Prezes słuchał (poprzez tłumaczkę) pochwał amerykańskiego prezydenta pod adresem Polski, ale jednocześnie zerkał na budynek Sądu Najwyższego, który znajdował się za plecami miliardera. I najpewniej uznał, że dostał od Ameryki wolną rękę dla radykalnej reformy najważniejszej instytucji polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Jednak w poniedziałek o 5.46 nad ranem czasu waszyngtońskiego rzeczniczka Departamentu Stanu Heather Nauert wysłała tweet, w którym powiązała wiadomość o wecie Andrzeja Dudy z hasztagami „sojusznik" i „demokracja": jasny sygnał, że alians USA z Polską nie jest bezwarunkowy, ale zależy od tego, czy nad Wisłą respektowane są fundamentalne zasady państwa prawa i wolnych wyborów.
Inaczej niż z Arabią Saudyjską
– Polskie władze nie zrozumiały, jaki charakter mają relacje sojusznicze między Waszyngtonem i Warszawą od 1989 r. Z inicjatywy Billa Clintona Polska została przyjęta do NATO, bo była demokracją. Polska jest też ważna dla Amerykanów, kiedy pozostaje wpływowym członkiem UE, a nie jest izolowana w Europie. Owszem, utrzymujemy sojusze z krajami autorytarnymi, jak Arabia Saudyjska czy Turcja, ale to są związki o wiele płytsze niż te, które do tej pory wiązały Polskę i Ameryką – mówi „Rz" Daniel Fried, który jeszcze na początku tego roku był odpowiedzialny w Departamencie Stanu za politykę Waszyngtonu wobec Rosji, a wcześniej pełnił funkcje ambasadora USA w naszym kraju.
Amerykańskie źródła dyplomatyczne przyznają naszej gazecie: reakcja o świcie Nauert na wydarzenia w Polsce to nie tylko sygnał, jak uważnie nad Potomakiem śledzi się rozwój kryzysu politycznego w Polsce, ale także bezpośrednie odwołanie do bardzo mocnej deklaracji Departamentu Stanu wydanej w miniony piątek. Tamten dokument, w którym Amerykanie uznali, że „działania polskiego rządu podważają niezależność sądownictwa i osłabiają rządy prawa w Polsce", a także zaapelowali, aby „reforma sądownictwa nie pogwałciła polskiej konstytucji, międzynarodowych zobowiązań kraju oraz przestrzegała zasady oddzielenia organów władzy", całkowicie zaskoczyła polski MSZ. Ministerstwo wydało własne oświadczenie, w którym „wyraziło zaskoczenie faktem, że rzecznik Departamentu Stanu USA zajęła oficjalnie stanowisko w sprawie trwających w Polsce prac ustawodawczych". Tym samym efekt wizyty Trumpa, który miał umocnić rząd PiS na wiele miesięcy, wygasł po zaledwie dwóch tygodniach.
– Nie wiem, czy Trump został poinformowany o deklaracji Departamentu Stanu przed jej publikacją, nie wiem, czy ambasador USA w Warszawie kontaktował się w ostatnich dniach z polskimi władzami. Ale przywiązanie do demokracji w Polsce to w Waszyngtonie sprawa ponadpartyjna, równie ważna dla republikanów, jak i dla demokratów – mówi Fried, przypominając, że wśród innych senatorów mocne stanowisko w sprawie wydarzeń w Polsce zajął John McCain.