RODO wykreowało nową formę wyłudzeń. Oszuści masowo wysyłają maile, w których zadają pytania m.in. o przeprowadzone szkolenia i posiadaną dokumentacje. W przypadku nieudzielenia odpowiedzi, grożą skierowaniem sprawy do GIODO, sądu i prokuratury. Jednocześnie oferują pomoc: audyt za 25 tys. zł, pomoc eksperta za 6 tys. zł.
– Można to potraktować jako próbę wyłudzenia i szantażu – uważa Kacper Skalski, radca prawny, wspólnik w Raczyński Skalski & Partners Radcowie Prawni Adwokaci.
Zagrożenie dostrzegło również Ministerstwo Cyfryzacji, które apeluje, by nie dać się nabrać na RODO. Podaje przykłady, np. wiadomości mailowe. Wystarczy jedno kliknięcie, by uzyskać pełną ochronę i spełnić wymogi RODO – zapewnia nadawca. Tyle samo wystarczy, by dać się oszukać hakerom i zainstalować złośliwe oprogramowanie, co prowadzi do wycieku danych osobowych. Kolejne przykłady to wiadomości marketingowe, gdzie nadawca „przypomina" o obowiązku posiadania szaf pancernych, krat w oknach czy niszczarek, najlepiej od wskazanego producenta.
Tymczasem RODO nie stawia żadnych wymogów dotyczących wyposażenia biura. Naciągacze liczą na nieświadomość i wpłaty od przestraszonych odbiorców.
Problem dotyczy też szkoleń personelu uczestniczącego w operacjach przetwarzania danych. Ich celem jest zwiększanie świadomości i wiedzy, nie zaś sam fakt ich przeprowadzania. Nie są obowiązkowe, a egzaminy na inspektora ochrony danych i związane z tym certyfikaty nie istnieją.