Ten czarny scenariusz, przygotowany w ZUS, to efekt najnowszej prognozy wpływów i wydatków Funduszu Ubezpieczeń Społecznych na najbliższe pięć lat. Dokument, do którego dotarła „Rzeczpospolita", trafił w piątek na biurko premier Beaty Szydło.
Prognoza zakłada trzy scenariusze. Optymistyczny przewiduje, że mimo nabycia od 1 października 2017 r. prawa do świadczenia z ZUS przez dodatkowe 350 tys. osób (w związku z obniżeniem wieku emerytalnego) do 47 mld zł zmniejszy się dziura finansowa w ZUS. Jest to jednak mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę, że już w tym roku rząd zaplanował, iż dziura w ZUS wyniesie 53,5 mld zł.
Scenariusz pośredni zakłada, że deficyt w przyszłym roku wyniesie 54,7 mld zł. Wyliczenie to oparte jest na bardzo optymistycznych założeniach Ministerstwa Finansów.
Pesymistyczny scenariusz zakłada, że wszyscy uprawnieni zdecydują się pójść na emeryturę i wzrośnie bezrobocie. Oznaczać to będzie konieczność dofinansowania przez państwo aż 63 mld zł deficytu. ZUS prognozuje, że dziura w FUS w kolejnych latach będzie rosła. W najgorszym wariancie może sięgnąć nawet 85 mld zł w 2022 roku.
Mimo alarmujących prognoz, które napływają z ZUS już od miesięcy, rząd nie ma konkretnych pomysłów na powstrzymanie fali przejść na emerytury. Pomysł na dofinansowanie dłuższej aktywności osób w wieku emerytalnym okazał się na razie balonem próbnym. – Dłuższe pozostawanie na rynku pracy jest pozytywne dla przyszłego emeryta, gdyż oznacza wyższą kwotę świadczenia. Dlatego istotna jest edukacja w tym zakresie i rozważane są ewentualne zachęty. Obecnie analizowane są różne warianty, tak by w przyszłości rząd i parlament mogli wybrać najlepsze rozwiązania – mówi Łukasz Świerżewski, rzecznik resortu finansów.