13 lutego 2017 roku ma szansę wejść do białoruskiej historii. Rządzący od ponad dwóch dekad prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko zaprosił do siebie redaktora naczelnego niezależnej białoruskiej gazety „Narodnaja Wola" (niegdyś zdelegalizowanej i prześladowanej przez władze) Iosifa Siaredzicza. Ważny jest nie tyle fakt spotkania, ile treść niespełna dwugodzinnej rozmowy, która się odbyła tego dnia. Z relacji, opublikowanej w białoruskich mediach, wynika, że redaktor zaproponował Łukaszence przeprowadzenie „okrągłego stołu" na wzór tego, który odbył się w Polsce w 1989 roku i doprowadził do upadku komunizmu.
Przykład Jaruzelskiego
– Byłem bardzo zdziwiony, gdyż prezydent odniósł się do tego bardzo pozytywnie i ze zrozumieniem tego, że może nie być alternatywy. On bardzo dobrze rozumie, że jeżeli nadejdzie sytuacja, która będzie tego wymagała, będzie musiał podjąć taką decyzję. Zarówno opozycja, jak i Łukaszenko zdają sobie sprawę, że obecnie takiej sytuacji nie ma. Mimo to Łukaszenko poprosił mnie o opracowanie szczegółowego projektu przeprowadzenia „narodowego okrągłego stołu" i przez najbliższy tydzień będzie się tym zajmował. To nie będzie moja własna inicjatywa, zaproszę do tego szerokie grono ludzi – mówi „Rzeczpospolitej" Siaredzicz. Jak twierdzi, podczas rozmowy z Łukaszenką powołał się na „polski przykład" i na ostatniego przywódcę PRL Wojciecha Jaruzelskiego. – Powinniśmy wykorzystać doświadczenie Polaków w naszych interesach narodowych – konkluduje redaktor „Narodnej Woli".
Chętnych do rozmów z władzami nie zabraknie. Białoruska opozycja i działacze społeczni toczą gorącą dyskusję, którą rozpętało poniedziałkowe spotkanie. Przedstawiciele prawie wszystkich politycznych środowisk są zgodni co do tego, że konsolidacja białoruskiego społeczeństwa jest dzisiaj jak nigdy dotąd potrzebna.
– Zjednoczyć wszystkich może potrzeba obrony niepodległości, dla której zagrożenie stanowi dzisiaj Rosja. Mieliśmy sytuację w Naddniestrzu, później była Abchazja i Osetia Południowa, a teraz widzimy rosyjskie działania na Ukrainie – mówi „Rz" Aleksander Milinkiewicz, jeden z liderów białoruskiej opozycji i były kandydat na prezydenta. – Bez wątpienia chciałbym uczestniczyć w takim „okrągłym stole" i mam wiele do powiedzenia – dodaje.
Białoruska noblistka Swiatłana Aleksijewicz również uważa, że „Rosja zagraża dzisiaj białoruskiej suwerenności". Nie śpieszy się jednak z deklarowaniem swojego udziału w „okrągłym stole" z Łukaszenką. – Mówi dzisiaj o tym cały kraj, ale niech powie o tym osobiście prezydent. Niech powie, że zgadza się na wolne wybory i na to, by społeczeństwo zaczęło działać. Ale na razie w to nie wierzę – mówi „Rzeczpospolitej" Aleksijewicz. Kwestia przeprowadzenia wolnych wyborów dla wielu przedstawicieli białoruskiego ruchu demokratycznego jest kluczowa. – Gdyby konflikt z Moskwą narastał, Łukaszenko mógłby się zdecydować na przeprowadzenie spotkania z opozycją. Wtedy spokojnie moglibyśmy usiąść za jeden stół i omówić warunki jego odejścia – mówi nam Paweł Siewiaryniec, lider Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji i były więzień polityczny. – W pierwszej jednak kolejności rozmawialibyśmy o obronie niepodległości – dodaje.