Parlament w ekspresowym tempie uchwalił, a prezydent podpisał zmiany dotyczące kwoty wolnej od PIT. Osoby, które w przyszłym roku zarobią mniej niż 6,6 tys. zł, nie zapłacą w ogóle podatku. Najbogatsi zapłacą więcej.
– System się komplikuje, bo podatnicy zostali podzieleni aż na pięć grup – mówi Grzegorz Grochowina, menedżer w KPMG w Polsce. – Każdy dopiero na koniec roku, po obliczeniu dochodu, dowie się, o jaką kwotę może finalnie zmniejszyć podatek. Sposób jej wyliczania też jest niełatwy.
– Skorzysta 3,5 mln osób, dla 20 mln zmiana będzie neutralna – mówił w Sejmie Paweł Gruza, wiceminister finansów. – Straci ok. 700 tys. osób.
Z wyliczeń ministerstwa wynika, że w grupie poszkodowanych będą ci, którzy rocznie mają powyżej 85,5 tys. zł dochodu. Stracą maksymalnie 556 zł (jeśli ich dochody przekroczą 127 tys. zł). Na nowych przepisach skorzystają osoby zarabiające rocznie poniżej 11 tys. zł.
Na zmianach stracą samorządy, których dochody z tytułu niższych podatków płaconych przez najuboższych spadną według szacunków „Rzeczpospolitej" o ok. 500 mln zł. – To duża kwota. Rozumiemy, że rząd chce pomóc najuboższym, ale dla gmin i miast mniejsze wpływy z podatku to po prostu mniej pieniędzy na wykonywanie ważnych zadań – mówi Andrzej Porawski, dyrektor Biura Związku Miast Polski.