Opisywanie swojego życia w internecie nie będzie już sposobem na niższy podatek. Skarbówka zorientowała się, że za dużo może stracić na folgowaniu blogerom.
– I zmieniła poglądy o 180 stopni – mówi doradca podatkowy Tomasz Piekielnik. – Wcześniej pozwalała wszystko rozliczać w kosztach, teraz nic.
Przypomnijmy, w „Rzeczpospolitej" z 19 stycznia pisaliśmy o interpretacji dla kobiety prowadzącej bloga o życiu: modzie, podróżach, jedzeniu, sporcie. Chciała wrzucić w koszty wyjazdy turystyczne (opisuje je), teatr, kino, koncerty i restauracje (publikuje recenzje), kosmetyki (robi testy) i wiele innych rzeczy. Skarbówka się na wszystko zgodziła.
Przychód z reklam
Ta interpretacja zrobiła furorę wśród blogerów i przedsiębiorców, którzy w założeniu pamiętnika w internecie zwietrzyli szansę na życie na koszt fiskusa. Minister finansów ją jednak zmienił, podobnie jak inne korzystne dla podatników.
– Teraz fiskus twierdzi, że wydatki na codzienne życie nie mają związku z przychodem z zamieszczanych na blogu reklam – mówi Beata Hudziak, doradca podatkowy, partner zarządzający w kancelarii 8Tax.