Od dzieciństwa jestem związana z Warszawą. Tu się urodziłam i wychowałam – tu przeżyłam grozę oblężenia w 1939 roku, trudne lata okupacji, niewypowiedzianie ciężkie, tragiczne 63 dni Powstania Warszawskiego, a na koniec wysiedlenie z rodzinnego miasta.
Po powrocie do Warszawy w 1945 roku zamieszkałam na ul. Pięknej. Stąd blisko jest już do ulicy Natolińskiej, na której w dniu 1 sierpnia 1944 roku...
W chwili wybuchu Powstania Warszawskiego znajdowałam się wraz z kilkoma dziewczętami z konspiracji na punkcie sanitarnym przy ul. Natolińskiej 4, który był przeznaczony dla plutonu 138 i 139 1 Kompanii Szturmowej Batalionu „Ruczaj" VII Zgrupowania, mających atakować w dniu 1 sierpnia gmach byłego Poselstwa Czechosłowackiego przy ul. Koszykowej 18, w którym byli wtedy skoszarowani hitlerowcy „SS Galicien".
Nasz punkt sanitarny był kierowany przez dr „Henrykę" (Zb. Czajkowska) oraz komendantkę „Halszkę" (H. Liedtke). Sanitariuszka „Sarna" (Hanna Latałło-Gudowska) przynosi nam wiadomość, że o godzinie 17-tej rozpocznie się Powstanie. Patrzymy na siebie zaskoczone i oniemiałe ze wzruszenia. To już za pół godziny ma nastąpić tak dawno oczekiwana godzina „W".
Wkładamy z dumą biało-czerwone opaski i jeszcze raz przeglądamy nasze podręczne torby sanitarne. Mamy pod dostatkiem narzędzi, leków i materiałów opatrunkowych, które gromadziłyśmy od dłuższego czasu na punkcie. Akcja zbrojna jest przewidziana najwyżej na kilka dni.