Wacław Siemieński z majątku Dubidze w powiecie Radomsko miał pecha. Jesienią 1939 roku skrawek powiatu z jego posiadłościami został wcielony do Warthegau (Kraju Warty). Mógł wyjechać albo zostać. Postanowił pozostać w swoim majątku, bo matka jego żony Wandy hr. Skórzewskiej była pochodzenia niemieckiego. O tej historii opowiedział mi jego dawny sąsiad Władysław Kamieniecki z Pągowa.
O losach takich ludzi jak Siemieński historycy do dziś wypowiadają się niechętnie. Rodziny zaś zwykle milczą. – To niezwykle trudny temat. Nie ma wystarczającej bazy źródłowej, która pozwoliłaby na obiektywną ocenę wyborów niektórych ziemian na obszarach wcielonych do III Rzeszy – mówi prof. Leszek Olejnik, autor jedynej dotąd książki na ten temat – „Zdrajcy Narodu? Losy volksdeutschów w Polsce po II wojnie światowej". – Niestety, nie dysponujemy szerszą dokumentacją, co najwyżej można wyprowadzać wnioski z analizy przejawów różnych zachowań tych osób – podkreśla historyk.
Czym się zatem kierowali ludzie, którzy na początku okupacji deklarowali się jako Niemcy? Czy jakąś rolę odgrywały więzy krwi? A może po prostu uważali, że w ten sposób uda im się ochronić bliskich, ocalić stan posiadania? Choć jednocześnie przecież wielu Polaków niemieckiego pochodzenia nie uległo presji i zachowało się niezłomnie. Obrazu na pewno nie da się narysować wyłącznie w czarno-białych barwach. Zbyt wiele tu szarości.
Reichsdeutsch z AK
Postać bohaterskiego obrońcy Helu kontradmirała Józefa Unruga i jego patriotycznej postawy w niewoli niemieckiej jest powszechnie znana. Ale już dzieje okupacyjne jego bliskich krewnych – synów Antoniego Unruga, generała Wojska Polskiego – były do lat 90. XX w. przemilczane. Pewnie dlatego, że tak chwalebne już nie są.
Wnuk Antoniego – generała i dowódcy w powstaniu wielkopolskim – Piotr Unrug we wrześniu 1939 r. dzielnie walczył w szeregach 15. Pułku Ułanów Poznańskich. W bitwie pod Walewicami stracił nogę. Ale kiedy wrócił z lazaretu do rodzinnego majątku w Wielkopolsce, okazało się, że jego ojciec Wiktor, także emerytowany oficer Wojska Polskiego, zdecydował się na wybór opcji niemieckiej. Uległ namowom swej żony hr. Kageneck. W ten sposób uratował wprawdzie życie swego syna-kaleki, któremu można było zapewnić należyte leczenie i rehabilitację, ale już córkę Marię Modestę postawił w niezwykle trudnej sytuacji. W tamtym czasie była ona zaręczona z Józefem Ponikiewskim, oficerem Polskiej Marynarki Wojennej. Narzeczony zginie 4 lipca 1943 r. w katastrofie w Gibraltarze wraz z gen. Władysławem Sikorskim, którego był adiutantem.