W grudniu 1920 roku organizująca się dopiero partia nazistowska kupiła pewien niskonakładowy tygodnik i powzięła postanowienie „rozwinięcia go w najbardziej bezlitosny oręż ducha niemieckości w walce z wrogimi, antyniemieckimi siłami". Część pieniędzy na zakup tego czasopisma wyłożył oficer armii niemieckiej, co doprowadziło do spekulacji, że środki te przelano z tajnego konta bankowego sił zbrojnych. Dotacje od niewielkiej grupy popleczników, w tym zamożnych prywatnych darczyńców oraz co najmniej jednej organizacji nacjonalistów, pozwalały na wydawanie owej gazety. Ta jednak była zadłużona, zanim jeszcze naziści ją przejęli, a od początku wcale nie było pewne, czy jej numery nadal będą trafiały do drukarni i na stoiska prasowe.
Hitler podczas swych przemówień nakłaniał słuchaczy do kupowania tej „najbardziej znienawidzonej gazety w kraju!".
Siedziba „Völkischer Beobachter" znajdowała się przy Schellingstrasse 39, w pobliżu mieszkania zajmowanego przez Alfreda Rosenberga. Panowała tam atmosfera typowa dla redakcji informacyjnej – „nieopisane zamieszanie: dzwoniące telefony, dyktujący redaktorzy, goście, przytłumiony gwar głosów" – tyle że poza tym w tym samym budynku mieściła się kwatera szefostwa prywatnej bojówki Hitlera, Sturmabteilung (SA), a jej członkowie o wyglądzie zbirów niekiedy kręcili się po redakcyjnych pomieszczeniach, opowiadając sobie różne historyjki i obnosząc się z bronią palną.
Hitler często spędzał przedpołudniowe godziny w siedzibie redakcji tej gazety, rozmawiając z odwiedzającymi, a restauracje i kawiarnie przy Schellingstrasse stanowiły wówczas główne ośrodki działalności partii nazistowskiej. Na rogu, w pobliskim kwartale budynków, znajdowała się jedna z ulubionych knajp Hitlera, Schelling-Salon, w gmachu z charakterystycznym kopulastym dachem. Było to miejsce regularnych spotkań nazistów aż do czasu, gdy właściciel tej restauracji odmówił dalszego wydawania posiłków i napojów na kredyt szefowi ich partii. Przez wiele lat Hitlera znano też jako częstego bywalca Osteria Bavaria, słabo oświetlonej włoskiej jadłodajni przy tej samej ulicy, gdzie scenki z natury zdobiły wyłożone boazerią ściany. Hitler i jego goście lubili jadać tam posiłki za kotarą w alkowie tuż obok wejścia. Czasami przechadzali się po Ludwigstrasse do Café Heck, skąd roztaczał się widok na uroczy renesansowy królewski ogród – Hofgarten. Podczas dobrej pogody można było tam przesiadywać pod drzewami na krzesłach z kutego żelaza, rozstawionych wokół stolików nakrytych obrusami w kratę.
Podczas pierwszych lat w Monachium Rosenberg spędzał całe dni pod adresem Schellingstrasse 39, najpierw pracując w redakcji pod kierunkiem Eckarta w oficjalnym organie prasowym partii, a z czasem podejmując coraz bardziej odpowiedzialne zadania i obowiązki, aż wreszcie został w pewnym sensie głównym partyjnym autorem. Jego teksty bywały często niezgrabne i wymagały redakcyjnego szlifu, a Hitlerowi z początku niezbyt podobała się prowadzona przezeń i przez Eckarta gazeta. Chciał czegoś dla mas, czegoś, co przyciągnęłoby uwagę ludzi i sprawiłoby, że ujrzeliby świat takim, jakim widzieli go naziści.