Globalizacja, unifikacja, integracja europejskiego systemu prawnego, otwarcie granic oraz rozwój wirtualnego rynku rodzą wiele przywilejów, ale też ukrywają liczne pułapki i generują nadużycia. Większa liczba swobód i liberalnych rozwiązań pociąga za sobą automatycznie konieczność wzmożonej działalności państwa. Spójrzmy prawdzie w oczy. Nasza radość z otwartego rynku (europejskiego i światowego), możliwość dokonywania zakupów praktycznie bez jakichkolwiek ograniczeń nie pozostaje bez echa. Każde nasze działanie i każdy ruch jest skrupulatnie śledzony i weryfikowany przez armię urzędników. W cieniu naszych działań specjalnie wyszkoleni, zdeterminowani i – nie bójmy się tego powiedzieć – nieufni wobec naszych poczynań urzędnicy skrzętnie pilnują interesu fiskalnego państwa. Życie nie znosi próżni... a tej na pewno nie może być w skarbcu.
Każde, nawet najmniejsze uszczelnienie systemu fiskalnego państwa to sukces, którego nie można bagatelizować. W tym też duchu ustawodawca podejmuje kolejne prace nad znowelizowaniem – uszczelnieniem przepisów prawa. W upływającym 2017 roku byliśmy świadkami bardzo istotnych zmian w systemie podatkowym, w tym także w zakresie ceł i kontroli skarbowej. Począwszy od marca w Polsce funkcjonuje nowy podmiot w postaci Krajowej Administracji Skarbowej. Całkowita reorganizacja struktury oparta została na skonsolidowaniu przeszło 600 różnego rodzaju jednostek, o zupełnie odmiennych zakresach kompetencyjnych (izb administracji skarbowej, urzędów skarbowych oraz urzędów celno-skarbowych). W efekcie powstała armia urzędników o znacznie szerszych niż dotychczas kompetencjach, której celem i zadaniem jest stanie na straży i ochrona portfela państwa przed jakimikolwiek nadużyciami.
Ofiary zmian
Oczywiście uważny obserwator nie da się nabrać na tak wymyślnie przygotowaną mistyfikację ustawodawcy. Pod płaszczykiem uszczelnienia systemu celnego oraz zwiększenia skuteczności i efektywności działania służb doszło do licznych przesunięć personalnych, ingerencji w uposażenie, a także usunięcia przeszło 2500 funkcjonariuszy celnych! No ale cóż... jak trafnie kiedyś powiedział A. Sapkowski, „Wojna wymaga ofiar. Pokój, jak się okazuje, również". Tu ofiary są po obu stronach. Skutki ustawy odczuli nie tylko obywatele, którzy są traktowani coraz częściej jako najgorszy sort przestępców, ale także funkcjonariusze, którzy widocznie nie byli godni piastować swoich funkcji w nowym, lepszym systemie... w „dobrej zmianie".
Na szczęście ustawodawca nie lenił się i poza całkowitą rekonstrukcją strukturalną organów celnych i poczynionymi „masowymi" zwolnieniami poszedł jeszcze dalej. Nowe służby otrzymały szerokie spektrum nowych uprawnień kontrolnych. Zgodnie ze starorzymską zasadą „Leges salutem civitatis saluti singulorum anteponunt" (Ustawy przedkładają dobro państwa nad dobro jednostki) urzędnicy wyposażeni zostali w duży margines uznaniowości w podejmowanych działaniach kontrolnych, a co za tym idzie – uzyskali istotny wpływ na faktyczne funkcjonowanie poszczególnych jednostek (osób fizycznych i prawnych). Co więcej, już w przypadku samego podejrzenia kontrolerzy KAS mogą rozpocząć kontrolę bez jakiegokolwiek zawiadomienia, wyłącznie na podstawie okazywanej legitymacji służbowej. Oczywiście rozwiązanie takie nie jest przypadkowe i z całą pewnością odwołuje się do wartości chrześcijańskich – „czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny".
Zgoda na kontrolę
Idąc tropem dobrych zmian, nasi parlamentarni przedstawiciele poszli jeszcze dalej. Urzędnicy wyposażeni zostali bowiem w możliwość podejmowania czynności kontrolnych, w tym np. przeszukania bez wcześniejszej zgody prokuratora. To znaczy zgoda pewnie zostanie wydana, ale post factum (sic!). A co w przypadku braku zgody i co z zebranym w ten sposób materiałem? No cóż... to już chyba w zasadzie nie ma znaczenia, a nawet jeśli – to marginalne. Przecież z jakichś powodów ustawodawca musiał pominąć tę kwestię.