Koszt przywrócenia wieku emerytalnego 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn to szacunkowo 40 mld zł w ciągu czterech lat – wynika z uzasadnienia projektu ustawy, którą prezydent skierował do Sejmu. Te koszty to z jednej strony większe wydatki z kasy ZUS na emerytury, z drugiej zaś mniejsze wpływy ze składek od osób, które przestaną pracować.
Średnio w roku krótszy wiek emerytalny kosztować będzie finanse publiczne 10 mld zł (przy czym w 2016 r. będzie to ok. 5,5 mld zł, a w kolejnych coraz więcej). Równie dużym obciążeniem dla kasy państwa będzie realizacja drugiego projektu prezydenta: podniesienia kwoty wolnej od podatku z obecnych 3091 zł do 8002 zł. Taka operacja zmniejszy dochody z PIT o 15,6 mld zł (o 8,7 mld zł dochody budżetu państwa i o 6,8 mld zł dochody samorządów) – szacuje Kancelaria Prezydenta. I dodaje, że jednocześnie część tej kwoty wróci do budżetu w formie VAT zapłaconego od zwiększonej konsumpcji (ok. 1,4 mld zł). Co ciekawe, te koszty mogą być zaniżone, bo poprzedni minister finansów szacował je na 17,6 mld zł, a think tank CenEA nawet na 21,5 mld zł.
W sumie dwie prezydenckie propozycje mogą pochłonąć co najmniej 25,6 mld zł. Jeśli do tego dodamy koszty programu Rodzina 500+, który przygotowuje rząd PIS, mamy – przy minimalnych kosztach – 41 mld zł. Nic dziwnego, że rząd będzie szukał dodatkowych źródeł dochodów.
Jednym z pomysłów ma być ozusowanie wszystkich umów cywilnoprawnych czy dochodów osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą (dziś płacą zryczałtowaną składkę na ZUS niezależnie od wysokości uzyskiwanych dochodów).
Potencjał do zmian w tej dziedzinie rzeczywiście jest. Jak szacuje GUS, ok. 1,3 mln osób pracuje w Polsce wyłącznie na podstawie umów cywilnoprawnych (z czego ok. 500 tys. na umowach o dzieło, które mimo wszystko trudno ozusować). Z kolei z danych Ministerstwa Finansów wynika, że ok. 8,9 mln podatników uzyskuje dochody z co najmniej dwóch źródeł (mogą to być dwie umowy o pracę albo umowa o pracę i umowa-zlecenie czy renta i inne dochody). Można podejrzewać, że to drugie źródło nie zawsze jest ozusowane. Co ciekawe, także aż ok. miliona małych firm łączy dochody ze swojej działalności z innymi źródłami (np. umową-zleceniem).