Rośnie nacisk na ekologię i wykorzystywanie społecznych obaw do wdrażania – poprzez regulacje UE i traktaty międzynarodowe – rozwiązań, które często tylko pozornie mają cel proekologiczny. Faktycznie bywają korzystne dla producentów rozwiązań technologicznych wykorzystywanych w energetyce odnawialnej, np. turbin wiatrowych. Dlatego u podstaw decyzji co do kierunku rozwoju polskiej energetyki leżeć muszą względy ekonomiczne, a przede wszystkim społeczne i polityczne.
Trzeba iść pod prąd
Rozsądek ekonomiczny i bezpieczeństwo energetyczne kraju nakazują zachować jak największą autonomię surowcową i lokalizować jak największą część łańcucha wytwarzania energii elektrycznej – od wydobycia surowca poprzez jego transport do wykorzystania w elektrowniach – w kraju. I to mimo faktu, że naszym podstawowym surowcem energetycznym jest węgiel kamienny i brunatny, który ze względu na większą emisję CO2 jest uznawany przez organizacje proekologiczne oraz Unię Europejską za „zło wcielone" energetyki, które jak najszybciej trzeba wyeliminować różnymi formalnymi limitami i obostrzeniami finansowymi.
Polska elektroenergetyka stoi przed koniecznością modernizacji i rozbudowy infrastruktury z uwagi na rosnące potrzeby energetyczne rozwijającej się gospodarki (efekt reindustrializacji) oraz coraz ostrzejsze wymogi ochrony środowiska (możemy próbować ograniczać tempo i zakres ich wprowadzania, ale trendu nie da się zmienić). W bliskiej przyszłości musimy wybudować nowe elektrownie lub bloki energetyczne w już istniejących. Trzeba więc podjąć decyzję co do preferowanego źródła energii: węgiel, gaz, atom czy odnawialne źródła energii (OZE).
Obecnie polska energetyka jest oparta w ponad 90 proc. na węglu kamiennym i brunatnym. Z punktu widzenia dostępności surowca to optymalna struktura, gdyż przy obecnym poziomie wydobycia i usprawnianej technologii zasoby węgla starczą na 150 lat.
Wadą energetyki opartej na węglu są wysokie koszty ekologiczne. Aby spełnić coraz ostrzejsze normy, niezbędne jest stosowanie coraz droższych technologii. Pomysły bardziej innowacyjnego wykorzystania węgla (zgazowanie, składowanie CO2 pod ziemią itp.) są o tyle ciekawe medialnie, ile w obecnych warunkach nieopłacalne.