Niepokoiłbym się, gdyby tak było w całej administracji, nie w jednym ministerstwie. Martwi mnie natomiast spadek zatrudnienia w służbie cywilnej osób przed 30. rokiem życia. To oznacza, że młodzi ludzie nie garną się do administracji. Nie przyciąga ich ścieżka kariery ani wynagrodzenia, a zmiany wizerunkowe są bardzo trudne do wprowadzenia. Między innymi dlatego chcemy położyć nacisk na jasną komunikację z obywatelami.
Mają być szkolenia poświęcone skutecznej komunikacji.
Tak. Znajomi spoza korpusu mówią mi, że nie rozumieją pism z ZUS czy skarbówki. Tak być nie może, niezależnie od instytucji. W tym roku nasze szkolenia z efektywnej komunikacji mają być skoncentrowane na administracji szczebla wojewódzkiego. Wszystkie środki, które szef służby cywilnej ma w dyspozycji, czyli 500 tys. zł, zostaną tam skierowane. Nie jest tego wiele – przeciętnie wypada ok. 4 zł na członka korpusu. Trzeba było wybrać, kto powinien sam zadbać o szkolenia, a kogo wesprze szef służby cywilnej. Doszliśmy do wniosku, że w Warszawie jest większy dostęp do szkoleń, jest też KSAP. Urzędom jest więc łatwiej zorganizować szkolenia dla swoich pracowników.
Czego jeszcze będą dotyczyły szkolenia?
Obok komunikacji, będą szkolenia z zarządzania talentami. Trzeci priorytet wiąże się z nowelizacją kodeksu postępowania administracyjnego, nad którą trwają prace w Sejmie. Wprowadza ona między innymi mediacje.
Ale mediator powinien być bezstronną osobą z zewnątrz. Gdzie tu miejsce na urzędnika?
Postępowanie administracyjne nie zawsze ma dwie strony – obywatela i organ. Czasami stron jest kilka, a ich interesy są sprzeczne. Ale nawet w relacji dwustronnej elementy mediacji będą przydatne. Obywatela można przekonywać – negocjować rozwiązanie, które będzie zgodne z prawem i zaspokoi jego interesy.
Miały wzrosnąć pensje najsłabiej zarabiających, zatrudnionych m.in. w inspekcjach powiatowych. Wciąż jednak przeciętne wynagrodzenie jest tam niższe niż przeciętne krajowe, choć wzrosło o 7 proc. (202 zł). Ale i w innych urzędach wzrastały płace. Na przykład w ministerstwach przeciętne wynagrodzenie zwiększyło się aż o 429 zł. Skąd podwyżki?
W zeszłym roku rzeczywiście nastąpił duży wzrost środków na wynagrodzenia, mimo że nie mieliśmy podniesionej kwoty bazowej. Ale to dobrze. Podniesienie kwoty bazowej oznacza automatyczne podwyżki dla wszystkich, i to w takim ujęciu, że ten, kto zarabiał dużo, będzie zarabiał jeszcze więcej, a ten, kto zarabiał mniej, otrzyma niewiele więcej, bo jego mnożnik kwoty bazowej był niewielki. Dlatego środki na wynagrodzenia zostały rozdysponowane ze szczególnym uwzględnieniem osób najsłabiej uposażonych, zarabiających poniżej 2,5 tys. zł brutto. Wnioskował o to poprzedni szef służby cywilnej wraz z ministrem finansów. Ponad 90 proc. takich osób uzyskało dzięki temu podwyżki, a odsetek osób zarabiających poniżej 2,5 tys. zł istotnie się zmniejszył. W tym roku też mamy środki na podwyżki, ale już nie tak duże. Wyrównają przewidywaną inflację.
A to, że wynagrodzenie w ministerstwach wzrosło, to nic złego. W ministerstwach też są osoby słabiej zarabiające. Proszę również pamiętać, że koszty życia w Warszawie są dużo wyższe. Musimy starać się, by zatrzymać ekspertów pracujących w ministerstwach. Zwłaszcza w kontekście wspomnianego już rynku pracownika.
—rozmawiała Katarzyna Wójcik
Dobrosław Dowiat-Urbański – od marca 2016 r. szef służby cywilnej, od 1999 r. urzędnik mianowany w administracji rządowej. Studiował prawo i germanistykę na Uniwersytecie Marii Curie- -Skłodowskiej, ukończył także Krajową Szkołę Administracji Publicznej.