Błażej Kmieciak: EllaOne za klauzulą

Czy słusznie część osób oraz instytucji obawia się, że liczni ginekolodzy odmawiać będą wypisywania recept na środki z zakresu tzw. antykoncepcji awaryjnej? - pyta dr Błażej Kmieciak.

Aktualizacja: 28.02.2017 16:26 Publikacja: 28.02.2017 16:03

Błażej Kmieciak: EllaOne za klauzulą

Foto: 123RF

Podniesiony alarm

Podobna obawa pojawiła się w kilku materiałach medialnych, w których komentowano decyzję władz dotyczącą powrotu do standardu uzyskania recepty na preparatu ellaOne. Obecny Rzecznik Praw Obywatelskich, dr Adam Bodnar w swoim wystąpieniu do ministra zdrowia zwrócił uwagę, iż to właśnie lekarska klauzula sumienia może stanowić skuteczną przeszkodę przed uzyskaniem podobnego preparatu. Rzecznik - całkiem zresztą słusznie- zwrócił uwagę, iż polski ustawodawca nie zrealizował w pełni Wyroku Trybunału Konstytucyjnego dotyczącego ww. klauzuli. TK wskazał na jej fundamentalny charakter. Podkreślił, iż lekarz nie musi wiedzieć, „który kolega" wykona działanie, z którym on sam się nie zgadza. Trybunał zaznaczył jednak także, że władze winny skonstruować procedurę uzyskania przez pacjenta informacji o placówkach/ lekarzach mogących udzielić wsparcia w określonej sytuacji. Zdaniem dr Bodnara obecny stan może skutecznie uniemożliwiać możliwość uzyskania recepty na preparat ellaOne. Czy zatem prawdą jest, że w sytuacji tej lekarz może powołać się na doświadczamy wewnętrznie sprzeciw? Odpowiedź brzmi; i tak, i nie.

Pytane o prawa

Lekarz oczywiście ma prawo nie wystawić recepty na dany preparat o antykoncepcyjnym charakterze. Wolność sumienia ma w tym przypadku kluczowy charakter. Jak podkreślał w swoim Wyroku TK to właśnie wykonywanie działań zgodnie z sumieniem, uprawnia by o lekarzu powiedzieć, że realizuje swoje zadania w sposób sumienny, a więc profesjonalny, rzetelny i kompetentny. Zagwarantowanie praw pacjenta ma oczywiście również szczególne znaczenie. Pragnienie ich realizacji (poza sytuacją zagrożenia życia lub niebezpieczeństwa wystąpienia ciężkiego uszczerbku na zdrowiu), nie może jednak prowadzić do sytuacji ingerowania w tak kluczową wolność, jaką właśnie jest sumienie. Z drugiej jednak strony można zadać sobie dość przewrotne pytanie; Czy pacjent ma prawo w ogóle prawo do antykoncepcji?

Część osób, odpowiadając na przywołaną wątpliwość powoła się w tym momencie na tzw. prawa reprodukcyjne, wskazujące, że człowiek posiada de facto absolutne prawa w zakresie inicjowania oraz powstrzymania własnej płodności. Koncepcja owych praw nie ma jednak żadnego umocowania, ani w tradycyjnym rozumieniu idei praw człowieka, ani w powszechnie obowiązujących międzynarodowych normach. Biorąc ponadto pod uwagę, iż ogłaszana była w Pekinie, w czasach gdy Chiny oskarżane były o przymuszanie kobiet do aborcji, należy uznać co najmniej jej niespójny charakter. Pytając jednak o prawo pacjenta do antykoncepcji natychmiast zapewne spotkamy się ze stwierdzeniem, iż jest to świadczenie zdrowotne. Udzielane jest pacjentowi przez medycznego eksperta. Pytanie jednak, jaki to rodzaj świadczenia? Pigułka antykoncepcyjna nie jest wykorzystywana w rehabilitacji. Nie działa ona również leczniczo (poza przykładami zastępczej terapii hormonalnej). Próżno szukać jej również w diagnostyce. Podobna gradacja kieruje nas w stronę oddziaływań profilaktycznych. I tutaj- faktycznie- zarówno standardowa antykoncepcja, jak i jej awaryjna odsłona, ukazywana jest przede wszystkim przez pryzmat oddziaływań zapobiegawczych. Innymi słowy preparaty te mają zapobiec ciąży, Czyżby zatem ciąża była chorobą?

Wspomniane pytanie wywołać może "uśmiech zdziwienia". Trudno bowiem uznać by ciąża była zaburzeniem, anomalią lub patologią zdrowotną. Taką jednak perspektywę musimy przyjąć by w konsekwentny sposób prezentować działanie i społeczne znaczenie antykoncepcji. Nie jest ona bowiem lekiem. Stosowana jest jako profilaktyka ciąży, a więc zapobieganie naturalnego zjawiska, którego określona osoba nie chcę w danym momencie przeżywać.

Wracamy do klauzuli sumienia

Okazuje się, że nieco wnikliwiej spoglądając na środki zapobiegające ciąży każe dojść do wniosku, że lekarz w sytuacji odnowy ich przepisania w istocie nie musi powoływać się na wspomnianą klauzulę. Czemu? Gdyż jego sprzeciw ma dotykać bezpośrednio działań związanych z charakterem wykonywanej przez niego profesji. W wypadku antykoncepcji nie ma podobnej korelacji. Przepisując omawiane środki, w tym te działające jak ellaOne lekarz nie rozpoczyna swoim działaniem, jakiejś dalszej, dłużej trwającej procedury rozpoznawania u kobiety choroby. EllaOne nie będzie podawana jako lek standardowo wykorzystywany w ginekologii. Ma on natomiast zapobiec ciąży, która nie znajduje się w żadnej polskiej lub międzynarodowej klasyfikacji chorób, lub zaburzeń. Owo zapobieganie ma nie tylko cel nieterapeutyczny, ale w sposób oczywisty prowadzić może do określonej szkody zdrowotnej. Np. w przypadku ellaOne Charakterystyka Produktu Leczniczego nie tylko wskazuje by natychmiast udać się do lekarza w chwili podejrzenia istnienia ciąży. Dokument ten zwraca uwagę, iż przeciwwskazaniem jest stosowanie preparatu u kobiet mających zdrowotne problemy z nerkami. Dodawano, że środek ten był badany na małej grupie osób, które nie osiągnęły 18 r. z. czemu zatem w Polsce tak wielu chciałoby pozostawić, całkowicie sprzeczny z kodeksem cywilnym standard, zgodnie z którym młodzież od 15r. z. może zakupić podobny preparat?

Przy okazji debatowania o antykoncepcji dojść można do przekonania, że lekarz postawiony może zostać w sytuacji wręcz kuriozalnej. Ma przepisać preparat, którego zadaniem nie jest powstrzymanie choroby, lecz nie doprowadzeni do pojawienie się całkowicie naturalnego zjawiska. Więcej, ma podjąć podobną aktywność wiedząc, iż omawiane środki antykoncepcyjne mogą w sposób negatywny wpłynąć na zdrowie pacjentki.

Ciekawy ten świat

Oczywiście obawy RPO dotyczące potencjalnej możliwości skorzystania przez lekarza z klauzuli, odnoszą się do możliwego do zaistnienia scenariusza. Dużo bardziej jednak ciekawe jest w tym miejscu, że w debacie prawno- medycznej i społeczno- prawnej doszliśmy do etapu, w którym walczymy o zagwarantowanie pacjentom świadczeń, które nie mają z medycyną nic wspólnego. Zrozumiałym jest, iż wiele osób nie chce mieć dzieci, lub chce mieć je później. Ciąża nie jest jednak chorobą, jest zjawiskiem naturalnym, którego próżno szukać w znanych medykom wykazach chorób.. Lekarz jest specjalistą, który kształci się w celu pomocy choremu, walki o jego zdrowie, a czasami i życie. Ma poznać i skutecznie (w miarę możliwości) rozwiązać problem. Ciąża, zapewne dla części bywa problemem, ale medycyna nie jest specjalnością, która funkcjonuje w celu powstrzymywania zjawisk naturalnych. Z antykoncepcją ponadto obserwuje ciekawe zjawisko. Lekarz, który odmawia jej przepisania wcale nie musi powoływać się na mglistą i nierealną dla wielu krytykę własnego sumienia, działającego na podstawie ukształtowanych uprzednio własnych doświadczeń moralnych. Medyk może nie podjąć takiego działania tylko i wyłącznie odnosząc się do własnej wiedzy. Jest lekarzem, który diagnozuje i leczy i tyle, lub, aż tyle.

Autor jest doktorem nauk społecznych, socjologiem prawa, pedagogiem oraz bioetykiem, koordynuje prace Centrum Bioetyki Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris

Opinie Prawne
Pietryga: Czy pięciominutowy „comeback” Ryszarda Kalisza zagrozi demokracji?
Opinie Prawne
Kappes, Skrzydło: Neosędziowie SN mieliby orzekać o ważności wyborów? Naprawdę?
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Konkurs na właściwego rabina
Opinie Prawne
Paweł Rochowicz: Walka z szarą strefą. Władza tworzy patologie, by je potem zwalczać
Materiał Promocyjny
W domu i poza domem szybki internet i telewizja z Play
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Ryzykowna woltyżerka słowna przewodniczącego PKW
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku