Z oficjalnych prognoz ZUS wynika, że w ciągu najbliższych 5 lat zabraknie mu 400 mld zł na wypłaty świadczeń. Czy mamy się bać?
Gertruda Uścińska: Po pierwsze mówi pan o najgorszym z wariantów naszej prognozy, a po drugie nikt nie powinien się bać. Budżet państwa gwarantuje wypłaty świadczeń z ZUS, system ubezpieczeń społecznych więc nie zbankrutuje, jak niektórzy wieszczą. Deficyt Funduszu Ubezpieczeń Społecznych nie jest niczym niezwykłym. W całej Europie państwa dokładają z budżetów na wypłatę świadczeń emerytalno-rentowych. Jedni więcej, inni mniej – ale wszyscy. W tym roku nasz budżet dołoży do FUS ok. 44 mld zł. Uwzględniając wzrost PKB, prognozowane dotacje w kolejnych latach nie będą bardziej uciążliwe dla budżetu niż obecnie, a może nawet mniej.
Czemu zatem miała służyć ta prognoza? Czy to ostrzeżenie dla rządu, który planuje zmiany zwiększające wydatki z ubezpieczeń społecznych?
ZUS ma obowiązek przygotowywać i podawać do publicznej wiadomości prognozy wpływów i wydatków FUS, uwzględniające dane makroekonomiczne Ministerstwa Finansów. Tak też została przygotowana najnowsza prognoza, ogłoszona jeszcze na początku stycznia. Prognozy ZUS mają służyć kształtowaniu polityki państwa i być podstawą przygotowywania różnych wariantów zmian w przepisach dotyczących ubezpieczeń społecznych. Pełnią funkcje informacyjne, czasem także ostrzegawcze.
Już teraz wielu emerytów narzeka na swoje świadczenia. Co jeśli po zmianach będą one jeszcze niższe?