Weryfikacja kadr może zostać przeprowadzona w MSZ, placówkach dyplomatycznych i przedstawicielstwach RP za granicą. Po specjalnym okresie przejściowym ci, którzy przejdą weryfikację, otrzymają nowe warunki zatrudnienia, inni będą musieli odejść. Szans na dalszą pracę nie będą miały natomiast osoby rozpoczynające swoje kariery dyplomatyczne w PRL, które były związane ze służbami specjalnymi.
Rząd zarzuca naszym dyplomatom, że łączą ich zbyt słabe więzi z państwem polskim i zdarza im się zbyt łatwo poświęcać swoje kariery dla posad w instytucjach unijnych czy „podmiotach zewnętrznych", nie angażują się w intelektualną dyskusję o przyszłości Europy i świata w najważniejszych wymiarach oraz że panuje wśród nich kumoterstwo i nepotyzm.
Zdaniem autorów zmian polskie placówki dyplomatyczne powinny być bardziej nowoczesne, a ludzie w nich zatrudnieni dbać o interes kraju. Niestety, bywa i tak, że służby dyplomatyczne czy konsularne są oderwane od rzeczywistości. Za swoją misję uważają uczestnictwo w dyplomatycznych rautach, obecność na czerwonych dywanach, a nie wsparcie państwa i jego obywateli.
Pytanie jednak, czy rzeczywiście o to w tej reformie chodzi. Czy nie będzie się opierała na kryteriach politycznych zamiast merytorycznych. Czy przypadkiem starzy karierowicze nie zostaną zastąpieni nuworyszami, a głównym kryterium weryfikacji pracowników służby zagranicznej stanie się lojalność wobec rządu. Wtedy, niestety, należy zapomnieć o nowoczesnej dyplomacji.
Polityczna miotła w służbie zagranicznej >C1