Ich wysokość mają obowiązek udokumentować do końca lutego. Wiąże się to z limitami przychodów, które mogą osiągać świadczeniobiorcy przed ukończeniem powszechnego wieku emerytalnego, jeśli chcą pobierać emeryturę/rentę.

Obowiązki z tym związane ciążą też na płatnikach. Przede wszystkim muszą przeliczyć i podsumować przychody zatrudnionych osób w zaświadczeniu. Powinni też przypilnować, aby taki dokument dotarł do ZUS. Najważniejsze jednak, żeby w zaświadczeniu nie było pomyłki. Zaniżając zarobki, płatnik wprowadza ZUS w błąd. Jeśli z tego powodu dojdzie do nadpłaty świadczenia, jest duże prawdopodobieństwo, że będzie musiał zwrócić niesłusznie wypłaconą kwotę.

W tych obowiązkach potrójnie wygrani są przedsiębiorcy. Po pierwsze, dla ZUS wystarczające jest ich oświadczenie. Po drugie, nie muszą się zbytnio wysilać, aby podsumować swoje zarobki. Dla nich bowiem jest to zawsze ryczałt w wysokości zadeklarowanej podstawy wymiaru składek – tj. 60 proc. prognozowanej przeciętnej płacy albo 30 proc. minimalnego wynagrodzenia. Trzeci plus powiązany jest z drugim – ponieważ przyjmowana przez ZUS wysokość przychodów nie ma nic wspólnego z faktycznie osiągniętymi przychodami, nie grozi im, że przekroczą nawet niższy limit zarobkowy i będą musieli zwracać świadczenie. Dla nich jest to więc czysta formalność.

Więcej o rozliczeniach pracujących emerytów i rencistów w artykule "ZUS czeka do końca lutego na zaświadczenia o zarobkach emerytów i rencistów". Zapraszam do lektury.