Należy częściowo się zgodzić z krytycznymi uwagami Jerzego Hausnera i Mirosława Gronickiego na temat stanu naszej gospodarki i jej perspektyw w najbliższych kwartałach („Czy Polsce grozi stagflacja", „Rzeczpospolita" z 15 grudnia 2016 r.), można jednak wskazać kierunki rozwiązania problemu malejącej dynamiki wzrostu PKB.
Faktycznie gospodarka wydaje się pracować w ostatnich miesiącach tylko na jednym silniku, którym jest konsumpcja. Słusznie autorzy tekstu piszą, że nadzieja na poprawę PKB kryje się w inwestycjach. Jednak krytyka programu 500+ była nieuzasadniona. Program ten może bowiem stać się podstawą rozwoju budownictwa, jeżeli wejdzie w życie zgłoszona rządowi propozycja autora programu „Własnościowe dla Rodziny 500+".
Około 20 mld zł wydawanych dziś przez rząd na program 500+ znajduje głównie odzwierciedlenie w zwiększonych wydatkach konsumpcyjnych. Należy jednak oczekiwać, że niedługo beneficjenci programu 500+ zechcą zmienić przeznaczenie uzyskiwanych pieniędzy z konsumpcji na oszczędności lub inwestycje.
Na czym polegałby program
W ramach nowej propozycji dowolny bank komercyjny mógłby udzielać kredytów hipotecznych w formule wystandaryzowanej pod względem treści umowy, oprocentowania i sposobu zabezpieczenia. Kredyt byłby udzielany na zakup mieszkania na rynku pierwotnym, a zabezpieczeniem byłaby hipoteka na rzecz banku. Udzielano by go bez konieczności wniesienia wkładu własnego. Drugą formą zabezpieczenia będzie cesja praw do pozyskiwania przez rodzinę pieniędzy z programu 500+, które w uzgodnionej kwocie będą przelewane bezpośrednio z budżetu państwa na rachunki banku służące do spłaty rat kredytu. Cesja ta ma zastąpić wymóg wkładu własnego, a jej ustanowienie zasadniczo zwiększa pewność spłaty kredytu.
Kredyt powinien być oprocentowany według stawki WIBOR plus stała marża 2 proc. W związku z możliwością zmiany stawki WIBOR ze względu na inflację (lub deflację) należy wprowadzić zasadę, że łączny koszt kredytu (WIBOR + marża) nie może być niższy niż 2 proc., czyli w razie ujemnych stóp procentowych bank powinien mieć możliwość utrzymania wpłat z tytułu marży. Jednocześnie stawka ta nie powinna być wyższa aniżeli np. 7 proc., czyli w razie drastycznego wzrostu inflacji (np. w czasie stagflacji, przed którą słusznie przestrzegają Hausner i Gronicki) i idącego w ślad za tym wzrostu stóp procentowych ochronie powinna podlegać rodzina korzystająca z tak zaprogramowanego kredytu. A zatem rodzina korzystająca z tego programu powinna mieć znacznie ograniczone ryzyko finansowe związane ze spłatą zaciągniętego kredytu.