Jestem pewien, że Jarosław Kaczyński uprawia politykę nie w celu osiągnięcia osobistych korzyści, lecz z najgłębszego przekonania. Można się z prezesem PiS zgadzać lub nie, ale naprawdę trzeba mieć dużo złej woli, by zarzucić mu, że np. chce się wzbogacić na działalności politycznej.
Kłopot jednak w tym, że nie można wprowadzić ogólnej zasady, w myśl której główną zapłatą za ciężką pracę na rzecz państwa będzie wyłącznie poczucie spełniania patriotycznego obowiązku. Urzędnicy pracujący w administracji państwowej muszą być szczodrze wynagradzani również finansowo. Każdy, kto zna tajniki funkcjonowania państwa, wie, że kompetentni urzędnicy są w stanie doskonale pracować, nawet jeśli ich zwierzchnikiem jest minister czy wiceminister, który niezbyt się nadaje do piastowanej funkcji. Ale też na odwrót – ambitny minister czasami nie jest w stanie zrobić nic, jeśli stawiają mu opór niekompetentni urzędnicy.
W interesie polskiego państwa leży to, by kadra urzędnicza była jak najbardziej fachowa. Nowa władza ma prawo przebudowywać korpus urzędniczy i zmieniać zasady funkcjonowania służby cywilnej – takie jest prawo zwycięzcy. Nowy rząd musi jednak pamiętać, że administracja państwowa nie jest samotną wyspą. Kryzys mija, bezrobocie maleje i już dziś wiele sektorów gospodarki ma kłopoty z wykwalifikowaną kadrą. Jeśli rząd zbyt drastycznie ograniczy płace, część najlepszych urzędników przejdzie do sektora prywatnego. Dotyczyć to może szczególnie tych dziedzin i grup pracowniczych, w których konkurencja jest największa – gospodarki, finansów, cyfryzacji, wykwalifikowanych prawników czy menedżerów.
Przyzwoite zarobki stanowią też zabezpieczenie przed pokusami korupcyjnymi. Prócz działalności służb, takich jak CBA, dobrą ochroną przed łapownictwem jest właśnie godziwe wynagradzanie pracowników.
Jeśli politycy PiS uważają, że to niesprawiedliwe, iż dyrektorzy departamentu zarabiają znacznie więcej niż sekretarze i podsekretarze stanu, niech podniosą wynagrodzenia ministrom i wiceministrom, a nie obniżają je urzędnikom. Bo równając pensje w dół, funkcjonowaniu państwa wyłącznie zaszkodzą.