Ponieważ zbliżają się wybory prezydenckie w USA, w prasie pojawia się coraz więcej analiz dotyczących kampanii obydwojga kandydatów, Hillary Clinton i Donalda Trumpa. To na pewno fachowe analizy, ale – ponieważ skupiają się na na tym, co kandydaci mówią i jakie poglądy – według komentatorów mają – nie dotykają szerszego kontekstu społeczno-politycznego, w jakim się Ameryka znajduje albo dotykają go powierzchownie.
Tymczasem Ameryka pogrąża się (choć nie tak szybko jak Zachodnia Europa i nieco inaczej) w głębokim kryzysie społecznym. Gdyby tak nie było, nie byłoby fenomenu populisty Donalda Trumpa, którego obecność na scenie politycznej mówi co najmniej tyle: społeczno-polityczny kryzys zaszedł już tak daleko, że amerykańska klasa polityczna okazała się niezdolna do dalszego ukrywania tegoż kryzysu przed wyborcą.
System grup interesów
Obecny system jest wynikiem procesu liczącego prawie 200 lat. Pionierem brudnych zachowań biznesowo-politycznych był Andrew Jackson, który nie tylko w sposób nieuczciwy zbił fortunę na przejmowaniu dla USA ziemi Indian, ale także był pierwszym, który - by zapewnić sobie prezydenturę - na wielką skalę posłużył się patronażem, czyli strategią wzmacniania politycznego wpływu na drodze nominacji politycznych. Patronaż utrwalił Abraham Lincoln: z około 1500 stanowisk, które miał do obsadzenia we władzach federalnych, wyrzucił około 1200 Demokratów; zwiększył liczbę wszystkich pracowników cywilnych z ok. 41 tysięcy do 195 tysięcy, tym sposobem umacniając związek zwycięskiej partii z federalnymi apanażami (poza jednym przypadkiem wszystkie dane podane w tym artykule pochodzą z książki Jaya Costa „A Republic No More: Big Government and the Rise of American Political Corruption” z roku 2015).
Ale to było "małe piwo". W ostatnich dekadach XIX wieku nadszedł tzw. pozłacany wiek, gdy jednym z fundamentów dynamicznego rozwoju wielkiego biznesu okazało się korupcyjne i wówczas bezprecedensowe związanie tegoż biznesu z klasą polityczną. Ówczesny historyk, Henry Adams, pisał: Gdyby przejrzeć pełną listę członków Kongresu, władzy sądowniczej i wykonawczej w ciągu 25 lat od roku 1870 do 1895, nie znalazłoby się wiele więcej niż upadek ich autorytetu.
Problem nie wynikał z jakiejś szczególnej nieuczciwości polityków, lecz z usankcjonowanej przez tradycję polityczną luźnej (rozszerzającej) interpretacji Konstytucji, w szczególności zawartej w niej tzw. Klauzuli Handlowej (ang. Commerce Clause). Można rzec, iż działanie systemu wzajemnej równowagi i kontroli (checks and balances) władz politycznych – ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej – zostało zastąpione przez zasadę stopniowego wzrostu znaczenia tych trzech gałęzi władzy w rządzeniu państwem jako całością i poszczególnymi stanami. W rezultacie, w miejsce systemu wzajemnej równowagi i kontroli przyszedł nowy: system grup interesu.