Reklama
Rozwiń

Opłata adiacencka to fikcja

Opłaty, które mają zrekompensować gminom koszty budowy kanalizacji czy uchwalenia planu, to fikcja.

Publikacja: 20.12.2015 18:30

Opłata adiacencka to fikcja

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Renta planistyczna oraz opłata adiacencka istnieją tylko na papierze. Dochód z nich jest znikomy. Coraz częściej też gminy wolą korzystać z lokalnych inicjatyw inwestycyjnych.

Na papierze

Samorządy mogą pobierać rentę planistyczną, gdy wzrośnie wartość działki po uchwaleniu (zmianie) miejscowego planu. Pieniądze z renty mają pokryć część kosztów jego przygotowania. Rentę gminy mogą ściągać w ciągu pięciu lat od daty uchwalenia planu. Płacą ją zbywający nieruchomość. Wysokość renty ustalają gminy. Maksymalnie może wynieść 30 proc. wzrostu wartości nieruchomości.

– Ściągnąć rentę niezwykle trudno – mówi mec. Bogdan Dąbrowski z Urzędu Miasta w Poznaniu. – W odniesieniu do jednego z miejscowych planów szacowaliśmy, że dochód miasta z tego tytułu wyniesie 1,5 mln zł. Udało się uzyskać zaledwie 300 tys. zł.

– Rentę płacą tylko osoby, które nie mają dobrego prawnika – nie ma złudzeń Krzysztof Lewandowski, wiceprezydent Zabrza. – Powszechnie bowiem stosowane są różnego typu triki prawne. Przykładowo zbywca z kupującym zawiera umowę przedwstępną, a po pięciu latach finalizuje z nim transakcję.

Nie lepiej jest z opłatą adiacencką. Jej celem jest z kolei pokrycie kosztów budowy urządzeń infrastruktury technicznej powodujących wzrost wartości nieruchomości. Chodzi m.in. o drogi, wodociągi, kanalizację. ?Płaci się ją tylko w ciągu trzech lat od daty np. wybudowania sieci wodociągowej. Opłata adiacencka wynosi nie więcej niż 50 proc. przyrostu wartości (różnicy między wartością, jaką nieruchomość miała przed wybudowaniem urządzeń czy drogi, a wartością, jaką ma po ich wybudowaniu).

– Z jej ściągalnością też jest tragicznie – mówi mec. Dąbrowski.

Likwidować i reformować

Zdaniem Mirosława Gdesza, prawnika specjalizującego się w gospodarce nieruchomościami, rentę planistyczną trzeba zlikwidować. A opłatę adiacencką zastąpić opłatą infrastrukturalną.

– Płaciłby ją każdy właściciel nieruchomości w wypadku budowy: wodociągów, kanalizacji lub drogi gminnej. Jej wysokość byłaby stała i wynosiła np. 20 proc. wartości inwestycji – tłumaczy Mirosław Gdesz. Jego zdaniem zła jest obowiązująca w opłacie adiacenckiej zasada, że płaci się ją po wybudowaniu np. kanalizacji, a nie przed. Przecież te środki są potrzebne do tego, by zrealizować daną inwestycję. – To nic nowego – dodaje – takie zasady obowiązywały już w Polsce w latach 60.–90. ubiegłego wieku. Teraz powszechnie stosuje się je na całym świecie.

Ostatnio też coraz częściej gminy korzystają z lokalnych inicjatyw inwestycyjnych. Należą do nich m.in.: Kraków, Kielce czy Gdynia.To nowa forma wykonywania zadań publicznych przez administrację samorządową we współpracy z mieszkańcami, wprowadzona w 2010 r. do ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie (art. 2 pkt 4).

Polega to na tym, że np. gmina proponuje mieszkańcom, że wybuduje im szybko drogę. Pod warunkiem jednak, że zainteresowani tym mieszkańcy będą partycypować w kosztach budowy.

Nieruchomości
Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok dla tysięcy właścicieli gruntów ze słupami
Podatki
Podział mieszkania ze spadku. Czy można uniknąć podatku?
Prawo karne
„Matka Boska Kermitowska” obraża uczucia religijne? Jest wyrok sądu
Prawo w Polsce
Ile zapłacimy za abonament RTV w 2025? Oto stawki od 1 stycznia i lista zwolnionych z opłaty
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Podatki
Ulga podatkowa dla pracujących seniorów. Czym jest i kto może z niej skorzystać?
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku