Wyroków było już pięć, a w Naczelnym Sądzie Administracyjnym czeka kolejna skarga. Gdyby po pierwszym sądowym orzeczeniu urzędy zastosowały się do jego ocen i wskazówek, sprawa już dawno mogłaby się zakończyć.
Rozpoczęła się w 2010 r. wnioskiem spółki deweloperskiej Triton i Mikołaja Staniszewskiego o wydanie pozwolenia na budowę czterokondygnacyjnego budynku mieszkalnego na warszawskiej Saskiej Kępie.
– Dom zaplanowano na dwóch sąsiadujących działkach, z których pierwsza należy do spółki Triton, a druga to odzyskany po wielu latach rodzinny ogród – mówi Mikołaj Staniszewski.
Od 1979 r. historyczna międzywojenna dzielnica Saska Kępa jest wpisana do rejestru zabytków, inwestycja wymagała więc zgody stołecznego konserwatora zabytków. Konserwator jej nie wyraził. Minister kultury i dziedzictwa narodowego podtrzymał stanowisko, że w tym kwartale ulic nie może być wewnętrznej zabudowy. Generalną zasadą „miasta ogrodu", jakim miała być Saska Kępa, było bowiem pozostawienie niezabudowanej, otwartej przestrzeni na tyłach posesji.
W skardze do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie inwestorzy zarzucili, że są to decyzje sprzeczne z ustaleniami miejscowego planu zagospodarowania.