Dążymy do tego, aby w każdym sezonie było nas stać na przygotowanie jednej premiery klasycznej i jednego wieczoru współczesnego. Zdecydowaliśmy się na „Romea i Julię", a z tym właśnie wiążą się potrzeby doangażowania kilku tancerzy, bo jest w tym balecie sporo ważnych ról męskich. W innych dziełach klasycznych dominują z reguły tancerki. Alternatywnym tytułem była „Giselle", ale wybraliśmy „Romea i Julię" także ze względu na walory samej muzyki i za namową dyrektora Nałęcz-Niesiołowskiego. Zresztą choreograf Jacek Tyski przymierzał się kilka lat temu do zrealizowania tego Szekspirow-skiego tematu z Polskim Baletem Narodowym, ale ostatecznie zdecydował się wtedy na „Hamleta". Teraz we Wrocławiu będzie miał okazję wrócić do dawnego pomysłu.
To będzie największy spektakl w choreograficznym dorobku Jacka Tyskiego.
I najmocniej osadzony w tech-nice klasycznej oraz odmienny od tego, co Jacek Tyski zrealizuje wcześniej z naszym zespołem. Drugą premierą baletową będzie bowiem wieczór choreografii do muzyki współczesnej, a przygo-towywany na Festiwal Oper Współczesnych+. Twórców tej premiery będzie dwóch, obok Jacka Tyskiego także Jacek Przybyłowicz. To ma być propozycja, którą moglibyśmy prezentować poza własną sceną, bo jest dzisiaj zainteresowanie współczesną choreografią na wysokim poziomie tanecznym. Trzecim spektaklem, jaki pokażemy w przyszłym sezonie, będzie polski wieczór baletowy. Pokażemy wtedy trzy choreografie do kompozycji polskich twórców - Chopina, Karłowicza i Pendereckiego.
Przyszły sezon zamkniemy wyjątkowym wydarzeniem "Open Door" - wieczorem, podczas którego pokazanych zostanie kilka zwycięskich choreografii autorstwa zarówno początkujących choreografów, jak i wciąż młodych, ale już doświadczonych w pracy z zespołami baletowymi. Niebawem rozpoczniemy przyjmowanie zgłoszeń, „Open Door" będzie miał zasięg międzynarodowy i formułę konkursu. Zwycięskie choreografie pokażemy na scenie Opery Wrocławskiej.
Przy ostrym tempie pracy jest jeszcze szansa na lekcje tancerzy z rozmaitymi pedagogami?
W tym sezonie pozyskaliśmy gościnnie dwóch znakomitych niegdyś tancerzy, Piotra Nardellego i Stefana Żeromskiego. Obydwaj wyrażają chęć ponownej pracy z zespołem, mamy też kolejnych kandydatów. Byłoby wspaniale, gdyby co dwa tygodnie przyjeżdżał do Wrocławia inny pedagog, bo kontakt z kimś nowym jest dla tancerza cenny, wyrywa go z codziennej rutyny, pozwala na siebie spojrzeć nieco inaczej. Na przeszkodzie stoją oczywiście koszty, a poza tym przy takim obciążeniu bieżącą pracą, nie zawsze zespół byłby w stanie wygospodarować czas na skorzystanie w pełni z takich lekcji.