Projekt do konsultacji przedstawił ostatnio resort infrastruktury i budownictwa. Ma on z założenia rozwiązać problem narastającej walki rynkowej pomiędzy tradycyjnymi korporacjami taksówkowymi a firmami opierającymi się na modelu współdzielenia (np. Uber). Premier Mateusz Morawiecki (jeszcze jako wicepremier) zapowiadał, że dla wyrównania tej konkurencji ustawowe rozwiązania powinny iść raczej w stronę ułatwień i zmniejszania obciążeń w tych tradycyjnych modelach biznesowych. A jednak w proponowanych przez resort infrastruktury przepisach takiego kierunku deregulacji zupełnie nie widać. – Po ustawie oczekiwaliśmy m.in. określenia zasad działania w ramach innowacyjnych usług, ograniczania oligopoli i premiowania małych przedsiębiorców – wskazuje w ostatnim w komentarzu Federacja Przedsiębiorców Polskich. – Zamiast tego mamy archaiczne przepisy (np. egzamin z topografii miasta w dobie GPS-ów), przeregulowanie rynku, nowe wymogi, których koszty będą musieli pokryć kierowcy (np. licencje i obowiązek prowadzenia rejestrów przez pośredników). Ustawodawca nie zauważa, że świat się zmienia, i wpędza nas na powrót do PRL – podsumowuje Federacja.